Kiedy nauczyciele w szkole dowiedzieli się, co dzieje się w domu, byli zaniepokojeni i postanowili natychmiast podjąć działania

Dziś są moje urodziny, ale jestem nieszczęśliwa, bo wiem, że nikt nie czeka na mnie w domu. Zazwyczaj wszystkie święta obchodzone są w domu z przepychem i blichtrem, ale nie moje urodziny. Moja ciotka Galia ma dwie córki, więc w ich urodziny wszyscy idziemy do restauracji, a ja nawet nie jestem witana. Nikt mnie nie lubi, ale kiedyś było inaczej.

Kiedy moi rodzice żyli, chodziliśmy całą rodziną na karuzelę, jedliśmy lody, a czasem mama wzywała klaunów, których bardzo lubię. Moje urodziny były wesołe i kolorowe, dostawałam wiele prezentów od rodziców i przyjaciół. Szkoda, że to wszystko jest już tylko wspomnieniem.

Moi rodzice zmarli dwa lata temu; czasami myślę, że byłoby lepiej dla wszystkich, gdybym poszedł z nimi do nieba. Czuję się źle u mojej ciotki Galii, jej dwie córki zawsze mi dokuczają, a kiedy staję w swojej obronie, ich matka stawia mnie w kącie.

To było takie niesprawiedliwe. Zadzwonił dzwonek, wszyscy poszli do domu, a ja nadal tam siedziałam. “Kolenka, dlaczego tu siedzisz, nie idziesz do domu? Masz dzisiaj urodziny, czekają na ciebie w domu” – powiedziała do mnie łagodnym głosem.

Wybuchnęłam płaczem. Nie mogłem powstrzymać łez. Rozumiem, że jestem mężczyzną, mam 11 lat, nie powinienem płakać, ale w tym momencie nie mogłem powstrzymać łez. Powiedziałem Anastazji Wiktorownej wszystko, co leżało mi na sercu.

Nie przerywała mi, słuchała spokojnie. Kiedy przestałam opowiadać o swoim trudnym losie, nauczycielka wyjęła z torby tabliczkę czekolady i wręczyła mi ją. Byłam bardzo szczęśliwa, jakbym dostała najlepszy prezent na świecie.

Przytuliłem ją, a ona pocałowała mnie w czubek głowy. Poprosiła, żebym poszła z nią do psychologa. To samo powiedziałam szkolnej psycholog Olenie Matviyivnej. Widziałem, jak oczy kobiety zaszły łzami na moją opowieść. Poklepała mnie po głowie i poprosiła, żebym wyszedł. Nie czekałam długo na wychowawczynię, wyszła i zaproponowała, że odprowadzi mnie do domu. Poszła ze mną na górę do mieszkania: “Galina Aleksiejewna, proszę przyjdź jutro do szkoły. Odbędziemy poważną rozmowę” – powiedziała nauczycielka i wyszła.

Następnego dnia razem z ciocią Galią poszłyśmy do szkoły. Poszła do gabinetu psychologa, gdzie rozmawiano z nią o mnie. Wyszła z gabinetu ze skwaszoną miną, a ja bałem się, że w domu zostanę surowo wychłostany, ale tak się nie stało. Ciotka Galya była dla mnie miła i uprzejma, nawet zapytała mnie, co chcę na obiad: to się nigdy wcześniej nie zdarzyło.

Related Posts