Trzy lata temu mój brat owdowiał. Szaleńczo kochał swoją żonę i nie mógł pogodzić się z faktem, że ona już nie żyje. Zaczął pić. Ma pięcioletniego syna.
Pewnego razu mój brat prowadził po pijanemu i miał wypadek. Jego stan był poważny, stracił dużo krwi.
Dzięki Bogu, został uratowany, ledwo przeżył. Jedna kobieta zabrała go do szpitala na czas. Potrzebował transfuzji krwi i ta sama kobieta, która zawiozła go do szpitala, zgodziła się mu ją podać, dwukrotnie ratując mu życie. Jesteśmy jej za to bardzo wdzięczni i pozostaniemy tacy do końca życia. Mój brat żyje dzięki niej. Była mężatką i miała troje dzieci.
Mój brat doszedł do siebie po trzech dniach; powiedziano mu, że ledwo żyje – i to dzięki jednej kobiecie. Mój brat chciał się z nią zobaczyć; kiedy przyszła, ucałował jej ręce. Nie widział w niej swojej wybawicielki. Zaprzyjaźniliśmy się z jej rodziną.
Miała miłego męża, a mój siostrzeniec szybko się do niej przyzwyczaił i płakał, gdy wyjeżdżaliśmy. W ramach wdzięczności moi rodzice podarowali jej zagraniczny samochód, a brat pomógł znaleźć pracę w prestiżowej firmie. Jest bardzo wrażliwą i miłą osobą. Bardzo ją lubiłam. Zawsze była honorowym gościem w naszym domu.
Rok później dowiedzieliśmy się, że jej mąż zostawił ją, wziął sobie kochankę i postanowił się z nią rozwieść. Najgorsze było to, że wyrzucił ją i trójkę ich dzieci na ulicę. Oskarżył moją żonę o to, że nie jest normalną żoną po tym, jak dostała pracę i wraca późno do domu. Moi rodzice są zszokowani, ponieważ ma trójkę dzieci.
Tak, bardzo ją kochamy i szanujemy, ale nie jesteśmy gotowi, by widzieć ją jako żonę mojego brata. Kocham mojego brata i życzę mu szczęścia. Szczerze mówiąc, nie jestem przeciwny temu związkowi.