Pracuję jako kierownik w poliklinice. Czasami zostaję w pracy do późna, bo mam dużo do zrobienia i stertę papierkowej roboty, która nie pozwala mi wrócić do domu. Kiedyś nie zwracałam uwagi na moje sprzątaczki, ale ta konkretna dziewczyna sprawiła, że zaczęłam na nią patrzeć.
Chuda dziewczyna myła podłogi szmatą i od czasu do czasu spoglądała łakomie na pierniki, które przyniosłam ze sobą do pracy. Nie miałem czasu na pełny posiłek, więc musiałem jeść w ten sposób. Poczęstowałem dziewczynę piernikiem, ale skromnie odmówiła. Potem poczęstowałem nas herbatą i tak poznałem Valyę. Valya była studentką z wioski. Jej matka ma w domu czworo innych dzieci, więc nie może wysyłać jej pieniędzy.
Musiałam więc pracować po szkole jako sprzątaczka. Widywałam Valyę prawie codziennie, dużo rozmawiałyśmy. Za każdym razem starałam się przynieść jej coś słodkiego. Żal mi było tej chudej dziewczyny. Ale pewnego dnia wszystkie słodycze nadal tam były, a zamiast Valyi, jakaś starsza pani przyszła posprzątać to miejsce.
Powiedziała, że Valya została zwolniona, zawsze płakała. Zacząłem się martwić, więc czekałem na Valyę po jej zajęciach w technikum. Opowiedziała mi historię starą jak świat…
Spotykała się z facetem, zaszła w ciążę, a on ją zostawił. Nie chce pozbywać się dziecka, ale powrót do wioski też nie wchodzi w grę. Jej matka nie będzie w stanie wykarmić kolejnej dodatkowej gęby.
Zapytałem Valyę, jak sobie radzi z księgowością, i ona to uwielbia, więc zaproponowałem jej umowę.
Będzie dla mnie pracować, po porodzie dam jej kilka miesięcy urlopu, a potem znów będzie dla mnie pracować jako asystentka księgowej. Valya nawet rozpłakała się ze szczęścia. Znalazłem więc nie tylko dobrego pracownika, ale także lojalnego przyjaciela.