Młoda kobieta nie zapomniała o swoim sąsiedzie i po 10 latach pomogła mu w potrzebie, a on stał się szczęśliwym człowiekiem.

Stefan obudził się wczesnym rankiem, postawił czajnik na kuchence i poszedł do łazienki. Umył twarz i zasiadł do śniadania. Koszyk na chleb był pusty, zostało trochę herbaty i cukru.

– Nic nie szkodzi, dzisiaj dostanę emeryturę. Zapłacę czynsz, uzupełnię zapasy żywności i pójdę do apteki po lekarstwa. Jednocześnie przejdę się trochę po świeżym powietrzu – powiedział do siebie starszy mężczyzna.

Po śmierci swojej żony Natalii zaczął mówić do siebie na głos. Przez trzy lata rozmawiał sam ze sobą w ciszy jednopokojowego mieszkania. Był przyzwyczajony do takiego życia, chciał wierzyć, że nie jest sam w domu, tylko z żoną.

* * *

O dziewiątej Stefan poszedł na pocztę. Wyszedł wcześnie, wiedział, że będzie długa kolejka. Dziś był przedostatni dzień na opłacenie rachunków za media. Nikt nie lubi płacić kar za zaległości, zwłaszcza emeryci. A oni, pracownicy, wysyłają potwierdzenia zapłaty dokładnie na dwa dni przed wyznaczonym terminem zapłaty. Prawdopodobnie celowo chcą w ten sposób ośmieszyć starszych ludzi. Młodzi ludzie nie muszą stać w kolejkach, mają komputery i telefony komórkowe. Wciskają guziki i to wszystko – zapłacili. Młodzi nie mają teraz gotówki w kieszeni, płacą kartą. Emeryci nie mogą tego zrobić. Niektórzy nie ufają elektronice, a najważniejsze jest to, że nie wiedzą, jak się nią posługiwać.

Sam Stefan też był wycofany w tych działaniach, choć wcześniej marzył o kupnie komputera, żeby oglądać filmy i wiadomości, słuchać piosenek i komunikować się z ludźmi. Wiedział, że może znaleźć przyjaciół i rozmawiać z nimi na odległość za pomocą komputera lub telefonu. Chciał móc to zrobić. Ale kto może kupić komputer, gdy jego emerytura wynosi tysiąc złotych? Pieniądze trzeba przeznaczyć na czynsz, jedzenie i lekarstwa. Stefan nie miał nawet telefonu komórkowego. Może i by kupił, ale Natalia, jak żyła, nie chciała kupić, choć ten ją do tego namawiał. Natalia nie zgodziła się z tym, powiedziała:

– Mam telefon domowy i to mi wystarczy. Nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy na telefon komórkowy. A po co nam, skoro Ty i ja jesteśmy prawie zawsze w domu. A na kupno komputera jest już za późno, Stefanku, jesteśmy przestarzali.

Szczerze mówiąc, Natalia była kobietą oszczędną, nie trwoniła pieniędzy. Teraz jej już nie ma, ale Stefan nie mógł nic kupić – pieniędzy starczało mu tylko na skromne życie.

* * *

Na poczcie zebrało się mnóstwo ludzi.

– Kiedy oni mieli czas, by tutaj przyjść? Widocznie w ogóle nie śpią – mruknął, ustawiając się w kolejce.

Za czterdzieści minut wyszedł z poczty. Otrzymywał rentę i zapłacił czynsz. Pozostało jeszcze tylko pójść do sklepu – i to wszystko, mógł wrócić do domu, plan został zrealizowany. W sklepie Stefan zamierzał zaopatrzyć się w płatki śniadaniowe, makaron, kupić kurczaka i ziemniaki. Pamiętał, że cukru było tylko pół szklanki lub mniej, a herbaty w ogóle nie było. Musiał też pójść do apteki – kończyły mu się tabletki na ciśnienie. Przynajmniej apteki znajdują się obecnie bezpośrednio w sklepach, bo wcześniej musiał chodzić gdzie indziej.

Koło sklepu stał zaparkowany jakiś ładny samochód, chyba zagraniczny. Stefan nie wiedział zbyt wiele o dzisiejszych samochodach. Dziewczyna wysiadła i skierowała się w stronę supermarketu. Omijając Stefana, nagle zatrzymała się i zapytała:

– Wujku Stefanie, czy to Ty?

Stefan nie od razu zorientował się, że dziewczyna zwraca się do niego. Przyjrzał się uważniej. Wydawało mu się, że to znajoma twarz, ale nie pamiętał, kim była dziewczyna.

– Czy ty mnie pytasz, dziewczyno? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

– Oczywiście, Stefanie. A kogo innego? – uśmiechnęła się nieznajoma. – Nie poznałeś mnie?

– Nie. Wydaje mi się, że kiedyś cię widziałem, ale nie mogę powiedzieć na pewno, kim jesteś.

– Jestem Twoją byłą sąsiadką, Stefanie. Pamiętasz, że mieszkaliśmy na tej samej ulicy? Jestem Sylwia.

– Sylwia! – Stefan ożywił się. – Czy to naprawdę Ty? Nawet Cię nie poznałem. Chociaż, prawda jest taka, że się zmieniłeś. Stałaś się piękna. Rozkwitłaś. Kiedy się tu przeprowadziliśmy, byłaś jeszcze w szkole, tak mi się wydaje. Byłaś tylko małą dziewczynką, a teraz jesteś prawdziwą damą.

– Dziękuję, wujku Stefanie. To prawda, kiedy się tu przeprowadziłeś, ja nadal się uczyłam, ale nie w szkole, tylko na uniwersytecie. Dlaczego przyszedłeś tutaj sam? Gdzie jest ciocia Natalia? Czy ona jest w domu? Jak się miewa?

– Nie ma jej, Sylwio. Natalia odeszła. Nie ma jej od trzech lat. Zostałem tylko ja.

– Przepraszam, Stefanie, nie wiedziałam. Proszę przyjmij moje kondolencje. Szkoda cioci Natalii. Z kim teraz mieszkasz? – zapytała dziewczyna, zasmucona tą wiadomością.

– Sam, Sylwio.

– Masz czas, Stefanie? Może pójdziemy do kawiarni, napijemy się kawy? Opowiesz mi o swoim życiu. No chodź, nie odmawiaj. Tak długo Cię nie widziałam.

* * *

W kawiarni Sylwia zamówiła dwie kawy i pizzę dla Stefana. Głodny emeryt bardzo szybko zjadł kawałek pizzy. Sylwia zauważyła to i zapytała:

– Stefanie, a kto Ci gotuje jedzenie?

Stefan, biorąc łyk kawy, odpowiedział wprost:

– Ja. Nauczyłem się.

– A dzisiaj, jeśli to nie tajemnica, co ugotowałeś na śniadanie? – zapytała dziewczyna.

Emeryt milczał, próbując poradzić sobie z powodzią łez. Wyjął z kieszeni chusteczkę i ukradkiem otarł nią zdradziecki płacz, po czym odpowiedział:

– Ja, Sylwio, prawdę mówiąc, nie jadłem dziś śniadania. Nie miałem nic. Nie miałem pieniędzy. Teraz mam trochę – odebrałem swoją emeryturę. Jechałam do sklepu po zakupy i spotkałem Ciebie.

– Jak to, Stefanie, dlaczego nic nie powiedziałeś? Opowiedz mi więcej.

Wysłuchawszy smutnej historii starca, Sylwia jeszcze bardziej się przejęła i teraz nie mogła pozostać obojętna na los swojego dawnego sąsiada:

– Czekaj tu na mnie i nigdzie nie odchodź. Zaraz wrócę – zamówiła lody dla Stefana, zapłaciła i wyszła. Pół godziny później znów pojawiła się w kawiarni, trzymając w rękach dużą torbę z artykułami spożywczymi.

– Wujku Stefanie, kupiłam coś dla Ciebie. Weź to.

Wargi Stefana zdradziecko drżały, krztusił się i kaszlał. Zaczął pospiesznie przecierać mokre oczy:

– Sylwio, dziękuję.

* * *

Następnego wieczoru Sylwia zadzwoniła do Stefana. Pytała o zdrowie byłego sąsiada, a w wolny dzień przyszła w odwiedziny i przyniosła ciasto. Siedzieli w kuchni. Stefan  poczęstował swojego gościa herbatą. Rozmawiali i wspominali dawne życie, a Sylwia opowiedziała starszemu człowiekowi o swoich interesach i o tym, co teraz robi.

Okazuje się, że po ukończeniu studiów Sylwia pracowała w dużej firmie zajmującej się dostawą i sprzedażą sprzętu elektronicznego. Najprościej mówiąc, sprzedawała komputery, smartfony i inne gadżety.

Stefan zainteresował się tym tematem. Zaczął zadawać pytania o ceny urządzeń elektronicznych, o to, czy osoba w jego wieku jest w stanie opanować np. komputer. Sylwia nie zignorowała jego zainteresowania technologią cyfrową. Tydzień później przyniosła mu laptopa. Jeszcze tego samego dnia został podłączony do Internetu. Starszy człowiek był szczęśliwy.

* * *

Sylwia cieszyła się, że Stefanowi spodobał się laptop i możliwości Internetu. Emeryt nauczył się korzystać z Internetu w ciągu dwóch lekcji. Staruszek okazał się zdolny, nie na darmo w młodości ukończył technikum mechaniczne.

– Wujku Stefanie – powiedziała Sylwia – możesz też znaleźć starych przyjaciół w Internecie i porozmawiać z nimi.  Założymy dla Ciebie konto na portalu społecznościowym i będziesz mógł szukać znajomych lub krewnych.

Stefan zainteresował się ofertą i z pomocą Sylwii odnalazł pięciu znajomych. W wyniku tych wydarzeń, człowiek po prostu rozkwitł.

* * *

Następnego ranka Stefan nie mógł się doczekać, aby włączyć swój laptop i odszukać kolejnych przyjaciół. Wczoraj, przed Sylwią, wstydził się wymienić jedno nazwisko. Pamiętał je przez tak wiele lat…

Stefan otworzył laptopa, włączył go i zalogował się na swoją stronę. W wyszukiwarce internetowej wpisał interesujące imię i nazwisko, po czym nacisnął enter.

Znaleziono ponad trzysta kobiet o podanych danych. Początkowo Stefan próbował przejrzeć każdy awatar, ale potem zdał sobie sprawę, że zajmie mu to zbyt wiele czasu i zawęził parametry wyszukiwania, zaznaczając wiek i miejsce zamieszkania poszukiwanej osoby. Z trzystu kont pozostały dwa, a jedno z nich było bez zdjęcia. N adrugim była ona – Weronika. Rozpoznał ją, choć się postarzała.

Stefan, zaniepokojony, wszedł na jej stronę i zaczął z zapałem przeglądać osobiste zdjęcia. Sam nie wiedział, czego szuka w jej albumach, ale coś intuicyjnie go do tego zmuszało. Tam! Pod zdjęciem Stefan przeczytał: „Ja i mój ukochany syn Eugeniusz”.

Przez półtorej minuty Stefan wpatrywał się w zdjęcie syna. Następnie napisał: „Cześć, Weroniko! Jak się masz? Cieszę się, że masz syna. A ja nie mam dzieci.” Następnie wyłączył laptopa, ubrał się i wyszedł na zewnątrz.

* * *

Włóczył się po parku przez półtorej godziny. Przypomniał sobie.

W mieście, w którym teraz mieszka Weronika, Stefan był na szkoleniu wojskowym. Następnie został skierowany przez wojskowy urząd poborowy na przekwalifikowanie wojskowe. Tam właśnie poznał kobietę. Miała dwadzieścia pięć lat, a Stefan trzydzieści pięć. Był żonaty, a ona była samotna. Potem Stefan wyjechał, ale zawsze pamiętał o Weronice. Czuł się przed nią winny. Teraz zrozumiał, na czym polegała jego wina…

* * *

Po powrocie z parku Stefan ponownie włączył laptopa i otworzył stronę. Weronika wysłała wiadomość: „Witaj, Stefanie. Od dłuższego czasu nie mieliśmy kontaktu. Możesz cieszyć się ze mną jak równy z równym – syn jest nie tylko mój, ale i Twój. I nie tylko syn, ale i wnuki…”.

Ręce mu drżały i łzy zalewały oczy, ale uparcie pisał odpowiedź do odległego miasta. Wiadomość zaczynała się: „Dziękuję Ci, Weronika!

Related Posts