Minęło już 10 lat, odkąd mój mąż i ja, wraz z dwójką naszych dzieci, mieszkamy w mieście. Jego rodzice bardzo nam pomagają, dali nam nawet mieszkanie z trzema sypialniami w dobrej dzielnicy. Są bardzo zamożnymi ludźmi, ale dobrze wiem, że osiągnęli to dzięki ciężkiej pracy i próbom.
Jeśli chodzi o moich rodziców, to urodzili się i przez całe życie mieszkali na wsi. Żyli dość skromnie. Teraz moja matka ma 65 lat, a rok temu zmarł mój ojciec.
Przez cały ten rok moja matka błagała mnie, abym zabrał ją do siebie. Mówi, że na wsi jest bardzo ciężko, jest sama, nie ma z kim porozmawiać, nudzi się cały dzień.
Motywuje mnie, mówiąc, że pomoże mi z dziećmi. Próbowałam wytłumaczyć mamie, że mieszkamy w mieszkaniu teściów, a oni na pewno nie byliby zadowoleni, gdyby dowiedzieli się, że wprowadziłam się do domu, który mi podarowali. Gdyby moja matka była przykuta do łóżka i bezradna, nie byłoby wątpliwości.
Sama bym się do niej wprowadziła.
Ale jest w kwiecie wieku, może zrobić wszystko wokół domu, po prostu się nudzi. Dom moich rodziców jest bardzo mały.
Nawet gdybyśmy go sprzedali, nie byłbym w stanie kupić odpowiedniego mieszkania. W każdym razie moja matka dzwoni do mnie codziennie, żeby sprawdzić, czy zmieniłem zdanie. Za każdym razem jej odmawiam, a ona zawsze się obraża. Dziś wieczorem znów zadzwoni. I nie wiem już, co jej powiedzieć.