Moja mama, teściowa, sąsiadka – wszyscy mówią, że nie można niszczyć rodziny budowanej przez lata z powodu jedzenia. Ale oni nie wiedzą, jaka jest nasza sytuacja rodzinna, więc mnie oceniają. Jesteśmy małżeństwem od 7 lat. Mamy dwoje dzieci: 7-letniego syna i 4-letnią córkę. Nie żyjemy w biedzie, ale też nie żyjemy w ubóstwie.
Wynajęliśmy mieszkanie przez Internet, więc musimy sporo oszczędzać. Nie narzekam. Prawie cały nasz kraj żyje teraz w ten sposób.
Być może temat rozwodu nie pojawiłby się w naszej rodzinie, gdyby nie jeden niuans naszego życia rodzinnego. Zwykle przygotowuję jedzenie na kilka dni wcześniej, ale nic nie wytrzymuje do następnego dnia. Mój mąż zjada wszystko, absolutnie wszystko, co jest w domu, zanim pójdzie spać. Dla mojego męża barszcz w pięciolitrowych garnkach to regularny posiłek. Na początku nawet mnie to bawiło.
Gotowałam dla nas obiad i kiedy kładłam dzieci spać, mój mąż kończył wszystko, a potem patrzył w moje głodne i smutne oczy i mówił: “Och, myślałem, że już zjadłaś.” Reklamy tak, ale on zjada wszystko, nie zostawiając nic dla dzieci.
Czuję się okropnie źle, ponieważ mogę spędzić dzień bez jedzenia, a następnego dnia bez jedzenia, ale muszę dać moim dzieciom to, co najlepsze, w tym jedzenie.
Kiedy dzieci były małe, mój mąż nie zostawiał im nawet jedzenia dla niemowląt. Wszystkie przeciery dobrze smakowały mojemu mężowi, ale nie mieliśmy dużo pieniędzy. Jeden incydent sprawił, że pomyślałam o kwestii ujawniania informacji. Miesiąc temu były urodziny mojej córki.
Właśnie skończyła cztery lata. W przeddzień urodzin powiedziała mi, jaki chce tort, i to z takimi oczami, że gdyby poprosiła mnie o największe cukiernicze arcydzieło, to bym je zrobiła. Nasz piekarnik działa tylko na moją modłę, musiałam go ciągle sprawdzać, dokręcać, odkręcać itd. Zrobiłam też warstwę galaretki i czekoladowego ganache. O tak, i warto zwrócić uwagę na figurki, które zabrały mi najwięcej nerwów.
Postanowiłam pójść spać o 6 rano, ale nastawiłam budzik na 8 rano, żeby złożyć tort, udekorować go i włożyć do lodówki, żeby krem mógł nasiąknąć. Obudziłam się dwie godziny później i zobaczyłam, że mogę spokojnie iść spać, bo w kuchni nie było ani tortu, ani figurek, ani galaretki.
W popłochu zadzwoniłam do męża. Potwierdził moje wątpliwości i powiedział, że ciasto bardzo mu smakowało, więc zabrał resztki ze sobą do pracy. Kiedy zaczęłam się oburzać, zarzucił mi, że nie zjadłam nic na śniadanie.
Ze łzami w oczach zadzwoniłam do jego mamy, żeby go zbesztać, ale ona tylko słodko opowiedziała mi historię o tym, jak dobrze mój mąż odżywiał się w dzieciństwie.
Wiesz, do niedawna mój tata mówił, że nie lubi słodyczy, bo kiedy byliśmy dziećmi, nie mieliśmy pieniędzy na dwie bułki, a on kupował mi jedną i mówił, że po prostu jej nie lubi. W rzeczywistości ma ochotę na słodycze. I moje kochanie je nawet jedzenie, które jest przeznaczone tylko i wyłącznie dla naszych wspólnych dzieci, które nie mogą zarobić na własne jedzenie! Wakacje mojej córki legły w gruzach.
Płakała cały dzień, a ja spakowałam ich rzeczy i pojechałam do domu mojej matki. Wkrótce oficjalnie się rozwiedziemy.