Po swoim rozwodzie mój syn znalazł inną kobietę, z którą zamieszkał. Synowa, z którą ma dzieci stwierdziła, że zostanie w mieszkaniu, w którym mieszkała do tej pory, należy ono do mnie więc poprosiłam ją aby się wyprowadziła. Przez 9 lat małżeństwa jej rodzice nie pomagali jej w ogóle, więc według mnie to najwyższa pora aby oni zajęli się swoją córką. Niestety synowej nie spodobało się to i ograniczyła mi kontakt z wnukami całkowicie.
Nie mam pojęcia co z tym zrobić, to już sześć miesięcy od rozwodu a ja nadal nie widuje wnuków.
Oczywiście, to nie znaczy, że przestałam być dla nich babcią. W przeszłości widywałam je cały czas, chodziłam na spacery. Najlepszy kontakt miałam z najstarszą wnuczką, ośmioletnią Oleńką, chodziłyśmy do teatru, wesołego miasteczka, spędzałyśmy ze sobą dużo czasu szczególnie wtedy gdy urodził się ich najmłodszy syn. W tym momencie nie mogę ich widywać, najstarsza wnuczka wciąż o mnie pamięta, niestety wnuczek już zapomniał o babci, nawet na ulicy mnie nie poznaje. Jest mi strasznie przykro, nie potrafię wyrazić tego w słowach.
Nie jestem winna ich rozwodowi, a przez mieszkanie synowa nie potrafi się do mnie odezwać.
Po ślubie mój syn z synową zamieszkiwali w moim mieszkaniu, które odziedziczyłam po mamie.
Po jakimś czasie mój syn poznał inną kobietę, przeprowadził się do niej, ponieważ posiada ona swoje własne mieszkanie. Po rozwodzie mijały kolejne miesiące a moja synowa nawet nie myślała o przeprowadzce.
Przez jakiś czas podgadywałam jej o wyprowadzce, o tym, że razem z mężem pomożemy jej transporcie rzeczy. Pytałam jak się czuje z pracą i czy radzi sobie. Ona nie wykazywała chęci przeprowadzki, raczej nigdzie się nie wybierała.
Pochodzi z małego miasteczka położonego 40 kilometrów od nas, jej rodzice zamieszkują
w małym mieszkaniu, nie ma tam zbyt wiele miejsca, ale to już nie moja sprawa, jakoś sobie poradzi. Wnuczka będzie musiała zmienić szkołę, a wnuczek przedszkole, ale znajdą się tam dla nich miejsca.
Rozumiem ją, to, że mogła być zła ale musi zrozumieć, że to moje mieszkanie. Dałam jej cały miesiąc na pozbieranie się. Prawdopodobnie myślała, że zawsze będzie z nami, ale ma rodziców, którzy w końcu muszą zacząć o niej myśleć. Gdy synowa wprowadziła się do nas zrobiłam mimo małej emerytury remont mieszkania.
Krótko mówiąc pomogliśmy jej z transportem i zwieźliśmy razem z dziećmi do rodziców.
Naprawdę tęsknię za wnukami, nawet mój syn za dużo o nich nie wie, kontaktują się jedynie w sprawie alimentów. Wiemy jedynie cokolwiek o nich od znajomych.
Pomagałam im zawsze ile mogłam a teraz stałam się niepotrzebna.