Po wakacjach mojego wnuka postanowiłam otwarcie zapytać synową, co robi z preparatami, które im daję. Odpowiedź wprawiła mnie w osłupienie.

Mam pewną ideologię, jestem wdzięczny za owoce natury i ziemi. Dlatego dużo sadzę i odpowiednio dużo zbieram. Ale wykorzystuję całe zbiory: przykrywam je i zamrażam. Mogę prawie wszystko, kompoty, konfitury, dżemy, robię nawet przetwory, takie jak sałatki, cukinię na naleśniki, przetwory na zupy i wszystko to zamrażam.

Mam trójkę dzieci i im też pomagam. Za każdym razem, gdy przyjeżdżają w odwiedziny, wypełniam bagażniki ich samochodów. Sprawia mi to przyjemność, a dzieci wydają się to lubić. Najbardziej chwali mnie moja synowa Ira”

– Olga Iwanowna, masz złote ręce. Twoje potrawy są bardzo smaczne, różnorodne i nie nudzą. Takie smaczne i takie wygodne. Zastanawiam się jak Ty to wszystko robisz? Robię to, bo lubię i robię to z miłością. Wymyślam nowe przepisy, staram się, aby zimą nie znudziła mi się monotonia. Robię nawet frytki, które uwielbiają moje wnuki. Niedawno były urodziny mojego wnuka. Ira nakryła do stołu.

Byłam zadowolona, gdy zobaczyłam moje pyszne dania wśród wszystkich potraw. Gościom również smakowały, a talerze szybko zostały opróżnione. To mnie uszczęśliwiło. Nagle jedna z przyjaciółek Iry odezwała się do mnie: “Olga Ivanova, jesteś wspaniałą gospodynią. Bardzo lubię twoje pomidory i ogórki. Pomyślałem, że musi często odwiedzać swoją synową. Powiedziała, że jestem bardzo zadowolony.

Potem odezwała się druga: “Tak, zgadzam się. Co ja bym zrobiła bez twoich preparatów? Zawsze bałam się dawać dzieciom sklepowe jedzenie, ale twoje jest bez dodatków i o wiele smaczniejsze.

Zauważyłam niezdecydowane spojrzenie Iriny, ale postanowiłam milczeć. Wszyscy goście chwalili mnie, dziękowali, uśmiechałam się i zachowywałam grzecznie. Ale następnego ranka zapytałam moją synową: “Ira, czy to znaczy, że oddajesz wszystko, co wysyłam?” “Nie, nie wszystko. Tylko niektóre. Są takie pyszne.”

– Robię je dla ciebie, a nie dla twoich przyjaciół i znajomych. “Jest ich tak dużo, Olga Iwanowna”, powiedziała, “że czasami nie mamy czasu, aby je wszystkie zjeść”. “Mogłaś mi to powiedzieć, a dałabym ci mniej”. Wyszłam oszołomiona.

Nie rozumiałam logiki postępowania mojej synowej. A gdyby coś mi się stało i nie mógłbym się już tak zamykać, co wtedy? Minęło kilka dni. Zamykam kolejny tuzin puszek i myślę.

Może niepotrzebnie się obrażam, moja synowa robi dobrą rzecz, dzieląc się z innymi. Moja córka powiedziała mi kiedyś, że powinnam sprzedawać skręty, skoro tyle robię, ale poczułam się nieswojo z tą myślą. Może tutaj też się mylę? Czasy się zmieniają, musimy się dostosować. Trzeba myśleć, myśleć długo i intensywnie.

Related Posts