“Len, weź mnie za żonę, pilnie!” – sąsiadka na klatce schodowej zaskoczyła Leonida swoją dziwną prośbą.

Sam dorastałem w sierocińcu i nikomu bym tego nie życzył. Chodziłem do szkoły, w której większość dzieci pochodziła ze zwykłych rodzin, więc często mi dokuczano. Moje dzieciństwo i okres dojrzewania były trudne.

Kiedy dorosłem, wstąpiłem do instytutu pedagogicznego i dostałem pracę w sierocińcu.

Chciałem dać dzieciom dorastającym w takiej samej sytuacji jak ja jak najwięcej ciepła i miłości. Jak nikt inny rozumiałam ich psychiczną udrękę i lęki, więc z łatwością znajdowałam do nich podejście. W piątym roku mojej pracy w sierocińcu przyjęliśmy dwóch braci.

Już przy pierwszym spotkaniu zwrócili moją uwagę. Erik był o trzy lata starszy od Marka. Dzieci wyglądały bardzo domowo, więc później zapytałem dyrektora sierocińca:

-“Jak do nas trafiły?” “Dzieci były na obozie, ich rodzice wyjechali na wakacje, a ich motorówka zaginęła na morzu. Obecnie ich szukamy, są uznani za zaginionych. Dzieci zostały przywiezione tutaj z obozu. Nie mają innych krewnych, którzy mogliby je zabrać. Było mi bardzo żal chłopców.

Kiedy znaleźli się w takiej sytuacji, jakoś szybko dorośli, ale młodszy brat nadal był bardziej zmartwiony. Nauczyciele z nocnej zmiany mówili, że płakał przez sen i wołał mamę i tatę. Obaj chłopcy byli w mojej grupie, więc spędzałam z nimi dużo czasu i bardzo się do nich przywiązałam. Trzy lata później poszłam do dyrektorki i powiedziałam jej, że chciałabym ich adoptować. “Arina, nie będziesz miała dzieci”, kobieta wzruszyła ramionami.

“Dlaczego? Nie jesteś mężatką, mieszkasz w małym mieszkaniu, twoja pensja jest niska”. -Ale ja je kocham! Jekaterina Nikołajewna potrząsnęła głową. -Wiesz, jaką mamy teraz biurokrację! Nikt teraz nie dba o uczucia”. Wyszłam z biura ze łzami w oczach i wybrałam numer Leonida. Był moim sąsiadem z klatki schodowej i przyjacielem.

-Len, musimy się pobrać! Nastąpiła długa pauza. -Arina, co się stało? Wszystko w porządku? Musimy się natychmiast pobrać! Arina, jesteś w pracy? Nigdzie nie idź, zaraz tam będę. Przyszedł i wszystko wyjaśniłem. Cud! Powiedział “tak”. A potem okazało się, że był we mnie zakochany od dawna i zamierzał się oświadczyć! Tak staliśmy się prawdziwą rodziną.

Related Posts