Poszliśmy z synem i synową do daczy kopać ziemniaki. Ale mój syn nalegał, abyśmy kopali razem z nim, podczas gdy Iryna siedziała obok nas na ławce i obserwowała nas w milczeniu. Tego dnia moja synowa po raz pierwszy nazwała mnie mamą. Od tego czasu nasze relacje bardzo się zmieniły

Poszliśmy z synem i synową do daczy kopać ziemniaki. Ale mój syn nalegał, abyśmy kopali razem z nim, podczas gdy Iryna siedziała obok nas na ławce i obserwowała nas w milczeniu. Tego dnia moja synowa po raz pierwszy nazwała mnie mamą. Od tego czasu nasze relacje bardzo się zmieniły.

Mój syn, synowa i ja poszliśmy do daczy kopać ziemniaki. Ale mój syn nalegał, abyśmy kopali razem z nim, podczas gdy Iryna siedziała obok nas na ławce i obserwowała nas w milczeniu. Tego dnia synowa po raz pierwszy nazwała mnie mamą. Od tego czasu nasze relacje bardzo się zmieniły. Nie od razu polubiłam moją synową. Są przecież szczęśliwe teściowe, które niemal od dnia ślubu synowej nazywane są “mamą”. Też bym tak chciała, ale moje takie nie są. I oddałabym za nie wszystko, zabrałabym je do siebie. Wyremontowałam, powiesiłam dywany, a nawet położyłam piękny dywan pod nogi, wstawiłam najlepsze meble – na żywo! Zgodnie z materiałami.

Po miesiącu lub dwóch wspólnego życia patrzę na moją synową i serce mi się kraje: “Mój synu, mój synu, gdzie ją znalazłeś? Taka przystojna, taka mądra, nie mogłeś znaleźć dobrej? Nie tylko jest nielojalną kobietą, ale przynajmniej jest piękna, jest mała, jej twarz jest biała, jak porcelanowa lalka, i ma tylko oczy.

Kiedy na ciebie spojrzy, spali cię na wylot! Mówi cicho, powoli. Kiedy byłam w jej wieku, wszystko wylatywało mi z rąk! Mój mąż odprowadzi mnie do pracy i pójdzie do swojego pokoju. Nie usiądzie ze mną w kuchni, nie porozmawia o czymś kobiecym, nie napije się herbaty. Zaglądam do nich, a ona leży na kanapie, zwinięta w kłębek. Zaczynam ją podnosić: “Nie czuję się dobrze” – mówi.

“Spodziewa się dziecka i co z tego?” “To nie jest choroba”, mówię. Kiedyś pracowaliśmy do ostatniego dnia, robiliśmy wszystko, żołądki nie były przeszkodą!”. Uczę ją po matczynemu: kiedy mój mąż jest w pracy, wstań, posprzątaj, odkurz dywany, a na obiad usmażymy kurczaka, kupiłam go. “Dziękuję”, mówi, “nie ma potrzeby smażyć kurczaka, Sergiy poprosił mnie o zrobienie sałatki Olivier!”.

“Olivier”? Co to za jedzenie dla pracującego mężczyzny? A poza tym, robię tę sałatkę tylko na świąteczny stół! “Olivier!” – na cześć czego? To znaczy, że jedzenie jego matki jest teraz w jego gardle, jeśli poprosi mnie o ugotowanie tego rożna. Przełknęłam tę zniewagę. Nadal smażyłem kurczaka i wyzywająco zjadłem go sam!

“Pewnego dnia poszłam do ich domu i zobaczyłam wielką torbę pełną rzeczy. Otworzyłam ją i zobaczyłam bieliznę: pościel, obrusy, ręczniki… – Ira! “Co to jest?” zapytałam, nic nie rozumiejąc. “Jutro idziemy z Siergiejem do pralni samoobsługowej, tam jest dobrze: szybko i wygodnie. To dobre dla niej, ale mój syn, kto będzie mu współczuł!

W tygodniu pracuje jak pies, a w dzień wolny, zamiast odpoczywać, idzie do pralni robić pranie? A poza tym, to nie jest męskie zajęcie! W łazience jest pralka.

Namocz pranie, a następnie je wypierz. Wyschnie na loggii! “To nie był mój pomysł – upierał się Siergiej. Ciężko mi zrobić duże pranie, bolą mnie plecy… – Co ty sobie myślałaś? Małżeństwo to przede wszystkim praca! Czy uważasz, że rodzenie dzieci jest łatwe? Albo wychowywanie dzieci jest łatwe? No dalej, kochanie, powoli!

“Jeśli możesz to zrobić, nie mów, że nie możesz”, jak to mówią. Zmusiłam ją do zrobienia prania, choć pomagałam tylko trochę, bo nie mogłam patrzeć, jak drze poszwy na kołdry. Następnego dnia syn mnie zbeształ: “Jesteś bez serca, jak mogłaś to zrobić!”. A co ja zrobiłam? Mycie to kobieca praca. Żal mi go było, głupiec.

Byłam obrażona, nie wchodziłam do ich pokoju przez tydzień, a potem weszłam i prawie się przewróciłam. Ściany były puste! “Gdzie są dywany?” zapytałam, ściskając się za serce. “Zdjęliśmy je. Przepraszam. Łatwiej jest oddychać bez nich. – Jest za mało powietrza, otwórz okno.

A piękno, przytulność – jak można się bez tego obejść?” – Przytulności nie tworzą dywany… Proszę bardzo! Zasłużyłam na te dywany ciężką pracą, tak ciężko na nie pracowałam, a tu takie podziękowanie! Dobra, pomyślałem, to też przełkniemy, więc wziąłem dywany i wepchnąłem je pod łóżko i niech tam leżą!

Poproszą o więcej, gdy znudzą im się gołe ściany! A ostatnio moja synowa bardzo długo nie wychodziła ze swojego pokoju – było tak cicho, jakby nikogo tam nie było. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że siedzi przy stole i coś pisze – Piszesz coś? “Skończyłaś szkołę dawno temu!” – List do matki. “To dobrze, dziecko, nie możesz zapomnieć o matce. “Dobrze, że piszesz” – mówię i zaglądam jej przez ramię, żeby zobaczyć, co o nas pisze. Prawdopodobnie mówiła o mnie i moim synu.

Była zakłopotana i zakryła ręką to, co napisała, więc mogłem przeczytać tylko kilka słów: “…tak, moja teściowa jest trudną osobą…”. Jest! Pisze o mnie, najwyraźniej po to, by poskarżyć się swojej matce. A na co tu narzekać? Nie powiedziałam jej niegrzecznego słowa, żyję dla nich, dla nich. A jeśli zrobiłam jakąś uwagę, to właśnie po to jestem matką, żeby prowadzić dzieci, uczyć je mądrości. Może nie jestem tak wykształcona jak jej matka, ale znam życie. Moją swatkę, jej matkę Irinę, widziałem tylko na weselu: była drobna i inteligentna, uczyła swoje dzieci muzyki. Ma cichy głos – jak sobie z nimi radzi?

Po weselu jechała do domu – ciągle ukrywała zapłakane oczy. Dlaczego płacze? Czy jesteśmy jakimiś nieludźmi? Ten list nigdy nie opuścił mojego umysłu. To tyle, jeśli chodzi o spokojną synową. Ciągle czekam, aż powie do mnie “mamo”, ale okazuje się, że pisze listy ze skargami do swojej matki! Widać, jak bardzo była zakłopotana, kiedy ją zaskoczyłam. Chciałem powiedzieć Siergiejowi o liście, ale potem zdecydowałem, że będę milczał, ale uraza do mojej synowej była mocno w moim sercu. Pewnego dnia musieliśmy pojechać do daczy. Wszyscy inni już wykopali swoje ziemniaki, ale my nie mieliśmy konia. Zabrałem więc ze sobą synową. Nie miała nic przeciwko, zgodziła się od razu.

Dzień był ciepły i słoneczny, a kopanie było łatwe i przyjemne. W daczy zawsze jestem w dobrym nastroju – czuję przypływ sił witalnych. Byłem szczęśliwy: pewnego dnia nam się uda. Zaplanowałem to w ten sposób: Siergiej będzie kopał, a Ira i ja będziemy wybierać i wkładać do worków. Siergiej myślał inaczej: Ira odpoczywa, ona i dziecko potrzebują spokoju i świeżego powietrza, a my idziemy do pracy.

Krzyczałam, żeby nie słyszała: “Dlaczego nosisz ją ze sobą jak worek papierów? A co z moją matką – sadziła ziemniaki dziesiątego kwietnia – sama!” i urodziła mnie jedenastego. I nic! To normalne! Im więcej aktywności fizycznej będzie uprawiać, tym będzie jej łatwiej”. Ale mój syn nie ustępował. On i ja kopaliśmy ziemniaki, a jego żona siedziała obok niego na ławce, w milczeniu obserwując zręczne i silne ruchy męża.

Nagle moja łopata uderzyła w coś miękkiego. Wyciągnąłem grudkę ziemi – gniazdo! Wygląda jak gniazdo myszy. Tak właśnie było! Otworzyłem gniazdo łopatą i wyszła z niego przerażona mysz. Wyskoczyła i pobiegła po sypkiej ziemi. Mamusiu, co to jest?” – zapytała blada Ira. Przyjrzeliśmy się uważnie: to były maleńkie myszki, jeszcze nagie i ślepe… Myszki poruszały się bezradnie, a my, zostawiając łopaty, patrzyliśmy na nie i nie wiedzieliśmy, co robić. “Dopiero wtedy dotarło do mnie, że ‘mamusia’ to ja!

To moja synowa tak mnie nazwała – po raz pierwszy! Spojrzałam na nią zdezorientowana, chciałam się uśmiechnąć, uspokoić ją, ale nie miałam na to czasu. Ira usiadła, a ja i mój syn podbiegliśmy do niej, łapiąc ją w ostatniej chwili. “Mamo! Co jej jest?” Serhii spanikował.

“Ona ma bardzo wrażliwą naturę. Trzymaj ją mocno, zaraz przyniosę wodę. Syn delikatnie podniósł żonę i zaniósł ją do domu. Przyniosłam wodę. Po zwilżeniu chusteczki przyłożyłam ją do czoła i skroni synowej, przyglądając się jej uważnie. “Spójrz na nią! Jaka ona jest krucha! Jej twarz jest delikatna… jej ręce są dziecinne, a ona jest jak dziecko… – Spójrz – zaopiekuj się nią! Widzisz, jaka jest sentymentalna” – wyjaśniłem synowi. Mój syn spojrzał na mnie ze zdziwieniem, jakby nigdy wcześniej mnie nie widział. Synu, odpal samochód – powiedziałem.

Ira oprzytomniała: – Nie musimy nigdzie jechać. Dziecko wydaje się być w porządku. “A my… musimy wykopać ziemniaki. – Niech spłoną niebieskim płomieniem, te ziemniaki! Pogłaskałam małe, chłodne dłonie mojej synowej, delikatnie odgarniając kosmyki jej miękkich włosów z czoła. W tym momencie coś się we mnie zmieniło. Serhii szybko odpalił samochód, ostrożnie wsadziliśmy moją synową i odjechaliśmy. W szpitalu powiedzieli, że będą ją badać przez kilka dni i jeśli wszystko będzie w porządku, zostanie wypisana. Wróciliśmy z synem do domu.

Nie spał przez pół nocy, a ja modliłam się do Boga, żeby wszystko poszło dobrze. Rano Serhij pojechał do szpitala, a ja zajęłam się domem. Cokolwiek robiłam, czułam, jakby czegoś brakowało, i wtedy zrozumiałam: brakowało jej, mojej cichej dziewczynki! Mieszkanie jest puste bez niej. Mój syn wrócił do domu radosny, mówiąc, że Ira zostanie wypisana za kilka dni i że ma się dobrze. I dzięki Bogu! Postanowiłam porządnie posprzątać przed powrotem synowej.

Spędziłam pół dnia na sprzątaniu i szorowaniu, a potem pomyślałam, niech posprzątam u nich – odkurzę i wyczyszczę dywan na podłodze. Kiedy sprzątałem stół, zobaczyłem luźną kopertę, niezaklejoną i spojrzałem na nią – była zaadresowana do jej matki. Ten sam list, który nie dawał mi spać przez kilka nocy!

Parzył mnie w ręce i wiedziałam, że czytanie cudzych listów nie jest dobre, ale nie mogłam się powstrzymać, postanowiłam dowiedzieć się z pierwszej ręki, co tak naprawdę wydarzyło się między nami. List okazał się bardzo długi, ale pismo było gładkie i czytelne – łatwo się go czytało: “Kochana Mamusiu! Twoje listy są dla mnie zawsze wielką radością, jak spotkanie z Tobą, rozmowa od serca do serca, powiew świeżego powietrza.”

Proszę, powiedz mi! “Kochana, dziękuję za mądre rady, dzięki którym udaje mi się rozwiązywać najtrudniejsze problemy rodzinne…”. Widzisz, jak to działa: rada matki pomaga ci żyć, ale rada teściowej już nie… “Martwisz się o moje zdrowie, uwierz mi, jest doskonałe.

Pierwsze cztery miesiące toksykozy mam już za sobą jak zły sen, a teraz wszystko jest w porządku. Lekarze mówią, że nasze dziecko rozwija się normalnie, a ja powiem więcej: ma bardzo dobre wyczucie muzyki – jest całe twoje! I uwielbia słuchać bajek…” Cóż, nawet nie wiem jak to nazwać. Dziewczyna to wymyśla! Tak! Oto jeden o jej synu: “Pytasz, czy mój mąż rozumie mój stan? Nie martw się, mamo, mój mąż jest wspaniały! Jest czuły, opiekuńczy – nie ma wystarczających słów, by go opisać!”.

Masz rację, dziewczyno. Wylosowałem szczęśliwy los. “…W tym liście, podobnie jak w poprzednim, znów czuję Twoje podekscytowanie, gdy pytasz o moje relacje z teściową…”. Aha! Tutaj! O mnie! Nagle poczułem się nieswojo. Może nie powinnam tego czytać? Lepiej, żebyś nie wiedział! Po co ci prawda? Musisz z nią żyć! Nie czytaj tego! Drżącymi palcami włożyłam list do koperty i schowałam pod książką. Włączyłam odkurzacz i wściekle szczotkowałam dywan, ale list wciąż mnie przyciągał.

Po skończonej pracy długo siedziałam w fotelu, przyglądając się wzorom na dywanie, po czym gwałtownie wstałam, podniosłam list i zaczęłam go czytać: “Tak, moja teściowa jest trudną osobą. Jest typem osoby, która potrzebuje ziarna soli, aby ją poznać. Pisałem już, że nasze pierwsze wrażenie o niej było mylące, a teraz, mieszkając z nią przez sześć miesięcy obok siebie, z przyjemnością zapewniam, że tak nie było: Maria Aleksandrowna jest niesamowitą kobietą! Jeśli kocha mężczyznę, odda za niego życie.

Ale na jej miłość trzeba sobie zasłużyć, a to nie jest łatwe. Ma własną wizję życia, która jest dla nas niezrozumiała, przestarzała, ale sprawiedliwa. Tak, jest niegrzeczna, ale we wszystkim jest miła i szczera, nawet w swoich błędach. Moja teściowa jest lojalną i niezawodną osobą. Mamusiu, na pewno mnie zrozumiesz i nie obrazisz się, jeśli będę mówił do niej “mamo”. Jednak jeszcze nie na głos. Nie uważa mnie jeszcze za swoją córkę. Ale jestem pewien, że czas wszystko poukłada. A żeby zamknąć temat, który martwi cię od zawsze, powiem: czymkolwiek ona jest, jest godna miłości i szacunku za to, że urodziła i wychowała najwspanialszą osobę na Ziemi – mojego męża”.

Przeczytałem to wszystko za jednym zamachem, nawet się zakrztusiłem. Samo przeklinanie zszokowałoby mnie mniej niż te słowa. Jesteśmy przyzwyczajeni do przeklinania, wiemy, jak zareagować. Ale tutaj… Nie mogę uwierzyć, jak głęboko mnie zrozumiała! Nie wiedziałam tego o sobie… – Moje dziecko, moja droga… A ty, stara kwoka, będziesz uczyć ją życia… Wybacz mi twoją anielską cierpliwość… Siedziałam w ich pokoju do wieczora, wspominając całe moje życie i zadając sobie pytanie, co było w nim dobrego? I wiesz, co odkryłam? Wszystkie najlepsze i najtrudniejsze rzeczy w moim życiu były związane z moim synem. Bez niego nie ma czego wspominać. Okazuje się, że dzieci są naszą największą radością.

One, dzieci, są mądrzejsze od nas, bo patrzą głęboko i daleko, podczas gdy my wciąż oglądamy się za siebie i mierzymy wszystko własną miarą. Gdzie możemy się zrozumieć! Dwa dni później, trzeciego dnia, przyjechali nowożeńcy. Serhii jest ożywiony, promienieje radością, ale Ira jest cicha, uśmiecha się i chodzi po mieszkaniu, przyglądając się wszystkiemu. “Zgubiłaś coś, moje dziecko?” – zapytałem ją.

Spojrzała na Serhija i na mnie i powiedziała: “Tęskniłam za wami”, a potem dodała złośliwie: “Mamo, Serhij i ja kupiliśmy ciasto, napijemy się herbaty?”. Siedzieliśmy we trójkę w kuchni, piliśmy herbatę, rozmawialiśmy i nagle wydało mi się, że musiałem żyć dla tych szczęśliwych chwil. Poczekałam, aż Serhij wyjdzie z kuchni, usiadł obok mojej synowej i powiedział: “Przepraszam, córko, ale wysłałem list do twojej matki…” “Dziękuję, mamo, bo nie miałam czasu” – uśmiechnęła się ze zrozumieniem. I od tego momentu byłam pewna, że wszystko u nas będzie dobrze.

Related Posts