Kiedyś spieszyłem się rano do pracy. W autobusie nie było miejsca, więc stawałem na rogu i trzymałem się poręczy, żeby nie spaść, kiedy autobus skręcał. Tego dnia było wielu emerytów. Siedzieli w małych grupkach i dyskutowali o polityce.
Na jednym z przystanków do samochodu weszła kobieta w ciąży. Była blada i ledwo stała na nogach. Jej brzuch był tak duży, że nawet osoba bardzo daleka od położnictwa mogła zobaczyć, że jest w ciąży z bliźniakami lub nawet trojaczkami. Zwykle w takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś, kto ustąpi miejsca, ale tutaj wszystkie miejsca były praktycznie zajęte przez emerytów.
A dziewczyna była naprawdę zmęczona. Kierowca zauważył ją. Poprosił siedzącego obok mężczyznę, aby zrobił miejsce dla kobiety. Mężczyzna miał około pięćdziesięciu lat i wstał z niechęcią. Kierowca zaczął wypytywać młodą matkę, jak się czuje.
-Chyba mam skurcze. -Dlaczego nie zadzwoniłaś po karetkę? Próbowałam, ale w panice telefon wyślizgnął mi się z rąk, upadł i się stłukł. Mój mąż wyjechał w podróż służbową, więc myślałam, że dojadę tam autobusem. -Musisz pilnie dostać się do szpitala! Kierowca przeprosił pasażerów i zjechał z trasy, aby udać się do najbliższego polarnego domu. Żaden z pasażerów nie wyraził sprzeciwu. Wręcz przeciwnie, byłem zachwycony działaniem mężczyzny.