Nie wiem dlaczego, ale moi teściowie prawie nie zwracali uwagi na mojego męża i naszą rodzinę. Mój mąż jest środkowym dzieckiem, ma na imię Kolya. Moi rodzice pomogli mojemu najstarszemu synowi kupić mieszkanie. Teraz mieszka tam z żoną i mają dwie dziewczynki, które doprowadzają moją teściową do szału. Najmłodszemu synowi poświęca się szczególną uwagę, niedawno skończył szkołę i z tej okazji teściowie podarowali mu jednopokojowe mieszkanie. Ale mój Kola nie dostał nic. Po ślubie poprosiliśmy rodziców mojego męża, aby pozwolili nam po raz pierwszy zamieszkać w jednym z wielu ich mieszkań. Teściowie zażądali, aby ich syn płacił czynsz. Musiałam płacić.
Nie trwało to jednak długo, ponieważ później teściowie znaleźli bardziej opłacalnych najemców i wyrzucili nas. Dobrze, że w tym czasie udało nam się zaoszczędzić trochę pieniędzy i wziąć kredyt hipoteczny. Kiedy urodziło się nasze dziecko, nadal spłacaliśmy kredyt hipoteczny i to był trudny czas. Nie mieliśmy nawet pieniędzy na jedzenie, więc moja mama przyjechała do nas z innego miasta, żeby nam pomóc. Moi teściowie wiedzieli o wszystkim, ale nam nie pomogli. A o wnuka nie dbali, nawet nie przyszli na absolutorium, tylko gratulowali mu przez telefon.
Nie byliśmy też zapraszani na uroczystości rodzinne, otrzymywaliśmy tylko pozdrowienia. Pewnego dnia przyszła do nas teściowa. Zapłakana powiedziała mi, że teść znalazł sobie młodą kochankę i wyrzuca ją z domu. Najstarszy syn nie chciał jej wpuścić, mówiąc, że ma już dwoje dzieci, najmłodszy syn miał burzliwe życie osobiste, a ona przyszła prosić, żeby z nami zamieszkała. Ale odmówiłem. Nie przejmuję się potępieniem ze strony krewnych, bo kiedy przez te wszystkie lata przechodziliśmy z Mykołą ciężkie chwile, teściowie nigdy nam nie pomogli, więc niczego od nas nie oczekują