Pewnego dnia mój syn, Nazar, przedstawił mi Annę, swoją przyszłą żonę. Będąc certyfikowanym specjalistą i profesorem, uderzyły mnie jej brudne paznokcie i szorstkie dłonie. W tamtej chwili pomyślałem sobie tylko: “Jakie to błogosławieństwo, że moja zmarła żona tego nie widzi”. Nazar nalegał, aby Anna została z nami do ślubu, pomimo moich sprzeciwów.
Wyciągnęła domowe placki i dżem z podartej torby, plamiąc mój ulubiony obrus. Po jakimś czasie Nazar zaczął płakać i wychodzić na całą noc. Pewnej nocy zapłakana Anna powiedziała mi, że jest w ciąży, ale Nazar powiedział jej, że chce rozwodu. Powiedziałem jej bezdusznie, żeby wróciła tam, skąd pochodzi. Od tamtego dnia minęło osiem lat, moje zdrowie się pogorszyło, a Nazar, jak zawsze obojętny na ból innych ludzi, wysłał mnie do domu opieki.
Pewnego dnia powiedziano mi, że czeka na mnie gość. To była Hanna. Nazar powiedział jej kiedyś o moim stanie. Chciała, żeby jej syn poznał swojego dziadka. Przyprowadziła więc swojego syna Ivana, który był dokładną kopią Nazara. Spotkanie z Ivanem doprowadziło mnie do łez. Rozmawialiśmy przez kilka godzin. Hanna opowiedziała mi o swoich trudnościach, a ja podzieliłem się swoim rozczarowaniem synem, którego kiedyś uwielbiałem.
“Anno, muszę cię przeprosić” – wyznałem – “Źle cię osądziłem. Człowieka nie powinno się oceniać po wykształceniu, ale po dobroci i szczerości. Wtedy Anna złożyła mi propozycję, która zmieniła moje życie. Zaprosiła mnie, abym zamieszkał z nią i Ivanem. Zgodziłem się bez wahania. Byłem rozczarowany Nazarem, ale miałem nadzieję, że będę mógł dać Ivanowi miłość i wskazówki, których nie mogłem dać własnemu synowi.