Faina i jej mąż mieszkali w wiosce przez całe życie. Zbudowali dom, założyli gospodarstwo i wychowali syna. Potem syn się ożenił i urodziła im się wnuczka. I jak to zwykle bywa, w wiosce nie było wystarczająco dużo pracy i nie było perspektyw. Z roku na rok coraz częściej mówiło się o przeprowadzce. Ale Faina miała nadzieję, że wszystko pozostanie na poziomie rozmów. Dzieci prosiły rodziców, by przeprowadzili się z nimi. Ale Faina nie chciała opuszczać swojego znanego życia na starość i przenosić się w nieznane. Ale nadszedł ten dzień.
Przede wszystkim starsi ludzie martwili się o swojego wnuka, o to, jak poradzi sobie na północy. Mieszkał z dziadkami od urodzenia i bardzo trudno było się z nim rozstać. Najczęściej dzwonił Andrijuszczenko, wnuk Fainy. Opowiadał nam o swoim dniu, nowych przyjaciołach, pogodzie i o tym, że jego rodzice znaleźli pracę. Starzy ludzie cieszyli się z dzieci. A potem stało się coś złego. Faina nie czuła się dobrze. Gotowała obiad i przewróciła się, przewracając naczynia. Jej mąż przybiegł, by usłyszeć ten dźwięk.
Leżała z zamkniętymi oczami i była pod nimi bardzo ciężka. Przyjechała karetka i Faina została zabrana do szpitala. Okazało się, że było to poważne uzależnienie od narkotyków. Po powrocie do domu dziadek natychmiast zadzwonił do syna, mając nadzieję, że rzuci wszystko i wróci do domu. Synowa odebrała telefon i powiedziała, że syn wyjechał do pracy w tundrę. “Niestety, nie ma tam zasięgu telefonii komórkowej” – powiedziała. Obiecała jednak, że jak najszybciej poinformuje matkę o pracy męża. Faina przebywała w szpitalu przez około miesiąc. Kiedy w końcu została wypisana, jej stan się nie poprawił.
Chodziła, jakby była bez życia. Faina czekała na list od syna. Pisał prawie co tydzień. Pisał, że nie ma połączenia, ale jest poczta. Opowiadał o pięknie tundry, pogodzie i życiu w mieście. Pisał, że niestety nie wie, kiedy będzie mógł przyjechać. Faina trzymała te listy na stoliku nocnym i czytała je niezliczoną ilość razy. Z każdym dniem jej stan się pogarszał.
Lekarz nie mógł znaleźć przyczyny stanu Fainy, a pacjentka odmówiła poddania się operacji. Kilka miesięcy później Faina zmarła. Leżała na łóżku, tuląc do piersi listy syna. Jej wnuk i jego matka przyszli na pogrzeb. Dopiero wtedy ojciec dowiedział się o śmierci syna. Zmarł tego samego dnia, w którym jego matka miała atak serca.
Nie chcieli przekazać mu tej wiadomości, aby nie denerwować chorej babci. Dlatego Andriusha i jego matka wpadli na pomysł wysyłania listów. Kilka dni później znaleźli list na stoliku nocnym babci. Było na nim napisane “Dla Andriuszeńki”… Dziękuję, Andriuszeńko, za “listy od mojego syna”. Zawsze mu mówiłam, żeby nauczył się pięknie mówić od swojego syna. Nie zostawiaj dziadka samego. On kocha ciebie i twoją mamę.