Semen nazywał swoją żonę Annę „Malysh”, a ona mówiła do niego „Karlssonchyk, kochanie”. Prawdopodobnie nie wywołałoby to uśmiechu na mojej twarzy, gdyby nie ich rozmiar. Semen był szczupły, miał sześć stóp wzrostu, a Anna, mając pięć stóp osiemdziesiąt, ważyła ponad sto kilogramów. Ale ci, którzy znali historię ich znajomości, jeśli się uśmiechali, to delikatnie.
To zrozumiałe… Semen mieszkał samotnie na ostatnim piętrze wieżowca. Pewnego dnia postanowił się poopalać, wziął koc, otworzył drutem kłódkę na drzwiach prowadzących na dach, rozłożył koc i położył się opalać. Nie wiedząc o tym, zasnął. Obudził się czując obecność nieznajomego obok siebie.
Rozejrzał się i zobaczył dużą kobietę leżącą na kocu w stroju kąpielowym. „Co tu robisz?” zapytał. „To samo co ty. Opalam się,” odpowiedziała spokojnie… ”A tu są Carlson i Kid. Mam cię!” odezwał się nagle głos zza ich pleców. Kobieta i mężczyzna odwrócili się i zobaczyli policjanta – Bierzcie swoje bibeloty i chodźcie za mną! Na posterunek! – Co się stało, komendancie? Nie złamaliśmy żadnego prawa. – Tak, złamaliście – powiedział policjant surowym głosem – Na drzwiach jest tabliczka: „Zakaz wstępu!”. A może powiesz, że nie umiesz czytać? Ale ci, którzy potrafią czytać, zadzwonili i ostrzegli nas, że na dachu są obcy!
– „Ale my mieszkamy w tym domu!” Hanna i Semen wykrzyknęli w tym samym czasie. „Więc co? To nie daje wam prawa do łamania prawa!” „Proszę pana, czy ma pan dzieci?” zapytała Hanna. „Tak. Dlaczego?” policjant był zaskoczony. I uciekliśmy od nich.” – Więc jesteście małżeństwem? – Cóż, tak – odpowiedziała Anna. Semen skinął głową na potwierdzenie.
– „W takim razie ja już pójdę, a wy spakujcie się i wracajcie do siebie, i zamknijcie drzwi,” policjant wyszedł. A teraz Karlson – uśmiechnął się mężczyzna – A ja jestem Malysh – zaśmiała się kobieta – A Anna… Trzy miesiące później pobrali się, a rok później urodził im się syn.