Inna siedziała na ławce ze spuszczoną głową i dłońmi na twarzy. Była zraniona i smutna. Jej ciężarny chłopak ją zostawił. Nagle ręce dziecka dotknęły jej ramion. Zanim Inna zdążyła dobrze przyjrzeć się chłopcu, ten rzucił się jej na szyję i zawołał: „Mamusiu, gdzie byłaś? Ojciec dziecka podbiegł i próbował zabrać chłopca, ale ten nie chciał puścić. Inna przytuliła dziecko, głaskała je, mówiła pocieszające i czułe słowa. Ojciec siedział cicho u jej boku. Dziecko uspokoiło się i zasnęło w ramionach dziewczyny.
– Moja żona odeszła z tego świata dwa lata temu. Tema bardzo tęskni za matką. Ale jednocześnie nie pozwala żadnej kobiecie zbliżyć się do mnie. Nie rozumiem, co go do ciebie przyciągnęło. I dlaczego masz łzy w oczach? Inna, nie spodziewając się tego po sobie, powiedziała mężowi o swoim smutku: „Bądź moją żoną. Tema nie wybrał cię na próżno – to było przeznaczenie. Twoje dziecko stanie się moim. Jestem Stas. Pomóżmy sobie nawzajem – powiedział, słysząc tę historię. – Spróbujmy – westchnęła Inna. Mijały lata. Zakochali się w sobie i mieli jeszcze troje dzieci.
A teraz planowana jest uroczystość. Rocznica. Złote wesele. Świętowali w restauracji. Zebrała się cała piątka ich dzieci, liczne wnuki i krewni. Tema, pierworodny Stasia i Inny, teraz Artem Stanisławowicz, dyrektor banku, wstał z kieliszkiem w dłoni i poprosił o ciszę. Pamiętasz, jak cię znalazłem? Wiedziałem, że to nie ty sprowadziłeś mnie na świat.
Ale coś mnie do ciebie pchnęło. Ktoś szepnął mi do ucha: „Idź do niej. Ona jest twoją mamą! Ona cię nie opuści i nie zostawi samej”. Tak się złożyło, że sama wybrałam swoją mamę. Dziękuję ci, mamo, i tobie, tato, za miłość, za czułość, za wychowanie, za drogę życia. Jesteście najlepsi! To prawda, co mówią: kiedy Bóg zamyka jedne drzwi, otwiera inne. Trzeba tylko mieć odwagę, by przez nie przejść i nie odrzucić wyciągniętej ręki pomocy.