Vera płakała gorzko i mruczała cicho do siebie: „Co teraz będzie, mamusiu? Boże, co za wstyd… Cała wieś będzie oczerniać i wyśmiewać, że pan młody nie przyszedł na ślub”. „Nie płacz, Virunia, wszystko będzie dobrze” – matka uspokajała córkę najlepiej jak potrafiła, podczas gdy w jej głowie kłębiły się różne myśli.
„Petro!”, zawołała do sąsiada, „Chodźmy na stację, żeby zdążyć na poranny pociąg.” „Nie ma sprawy”, odpowiedział sąsiad, „Dla ciebie, Nadio Fedoriwna, przyniosę ci gwiazdkę z nieba”. Kobieta głośno zatrzasnęła przednie drzwi samochodu i usiadła tak wygodnie, jak to tylko możliwe. „Teraz jedziemy szukać narzeczonego mojej Wiery” – powiedziała całkiem poważnie.
Petro spojrzał na nią ze zdziwieniem: „Żartujesz? Myślisz, że znajdzie się ochotnik? – Dlaczego nie? Zapłacę mu wystarczająco dużo, a wszyscy kochają pieniądze”. Nadieżda Fiodorowna pewnym krokiem udała się na peron, by spotkać się z nadjeżdżającym pociągiem. Podeszła do dwóch dobrych chłopaków, zamieniła z nimi kilka słów, a minutę później prowadziła ich do samochodu Petro.
– „Petro, chodźmy do sklepu”, powiedziała. „Kupimy garnitury dla pana młodego i drużby.” „Czy on ma jakieś dokumenty?”, uśmiechnął się Petro. „Wszystko jest w porządku!”, wybuchła Nadieżda Fiodorowna. „To mój przyszły zięć Jewhen i jego drużba Nazar.” „Spójrzcie tylko, pan młody już jest!”, śpiewali goście. Vera wyskoczyła przez drzwi i zatrzymała się w miejscu, gdy młodzi mężczyźni, których zupełnie nie znała, wysiedli z samochodu Petro. Matka przytuliła ją i zaprowadziła za samochód: „To jest Jewhen.
Albo wyjdziesz za niego teraz, a po jakimś czasie po cichu się rozwiedziesz, albo wstyd i plotki będą za tobą podążać do końca życia. Wybieraj szybko. Vera nie mogła powiedzieć ani słowa, tylko skinęła głową, a minutę później na jej zapłakanej twarzy pojawił się uśmiech. Ślub był udany, a oni spacerowali po wiosce do rana. Eugene natychmiast wczuł się w swoją rolę tak dobrze, że Vera była zszokowana.
Kiedy goście w końcu wrócili do domu, Vera wyciągnęła rękę do Jewhena i była przytłoczona czułością, z jaką powiedziała: „Dziękuję. Tak bardzo mi pomogłeś”. A potem dodała poważnym tonem: „Nie martw się, wkrótce się rozwiedziemy”. „Nie planuję rozwodu” – powiedział Jewgienij – „Wręcz przeciwnie, chcę cię lepiej poznać”. Vera nie spodziewała się tego.
– Jeden facet przysięgał wieczną miłość i zniknął, a teraz zupełnie obcy facet chce ze mną mieszkać – Jak to zupełnie obcy?„ – powiedział Eugeniusz z urazą – Polubiłem cię, Vera, od pierwszego wejrzenia – Jesteś” – krzyknęła gniewnie panna młoda, ale facet jej przerwał – „Od dziś jestem twoim mężem. Wiesz, przez całe życie moja matka martwiła się, że nigdy się nie ożenię i nie znajdę swojego przeznaczenia, a ja jej tylko odpowiadałem, że moje przeznaczenie mnie znajdzie.
Jak widać, dokładnie tak się stało. Myślisz, że tak łatwo się poddam? Nie musisz mi odpowiadać od razu, ale zastanów się. Virunia pomyślała o tym. Przez prawie 25 lat myślała o tym, że udało im się wychować trójkę dzieci i żyli z Jewhenem serce w serce. A Nadieżda Fiodorowna wciąż nie może uwierzyć, że możliwy wstyd dla całej wioski zamienił się w szczęście na całe życie dla jej córki.