Obudziłaś się, kochanie? Ty też masz trojaczki” – powiedziała pielęgniarka w szpitalu położniczym do bardzo młodej dziewczyny, która dochodziła do siebie po znieczuleniu. “Jak tam trojaczki? Na USG były dwa” – mamrotała dziewczyna, nie rozumiejąc. “I tak to się dzieje, jedno schowało się za drugim i nie zauważyło”, pielęgniarka wzruszyła ramionami i wyszła…”.
“Trzy … i nie wiedziałam, co zrobić z dwoma z nich”, myśli młodej dziewczyny wirowały w jej głowie. Nie miała obrączki, nikt jej nie odwiedzał, a jej koleżanki z oddziału już dawno domyśliły się, że nie ma nikogo. Tylko Vera, samotna matka, rozumiała, że ona i jej jedno dziecko nie zostaną wpuszczone do dormitorium, a tutaj były trzy.
Nad czym tu się zastanawiać, już dawno podjęła decyzję. Vera napisała list zrzekający i opuściła szpital położniczy, gdy tylko poczuła się dobrze. Porzucone przez matkę dziewczynki okazały się szczęściarami: jedną adoptowała bezdzietna para pracujących tam lekarzy, dwie pozostałe trafiły do sierocińca i każda z nich została adoptowana w ciągu pierwszego miesiąca.
Wszystkie dziewczyny były zdrowe i atrakcyjne. Ale po pewnym czasie Vera spojrzała na sytuację zupełnie innymi oczami. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że natychmiast stała się matką wielu dzieci i że w zasadzie mogłaby otrzymać jakieś świadczenia z fabryki, w której pracowała, a nawet osobny pokój, a nawet pomoc finansową. Jakoś przeżyje, pomyślała przez chwilę.
Obwiniała się, że działała tak pochopnie, zdeterminowana, by odzyskać je za wszelką cenę. Ale kiedy pobiegła ze szpitala do powiatowej administracji opieki nad dziećmi, okazało się, że dziewczynki zostały już adoptowane, a oni stanowczo odmówili udzielenia jej jakichkolwiek informacji i naruszenia tajemnicy adopcji. Dyrektor lokalnej agencji opieki nad dziećmi zasugerował, że może popełnić nadużycie, ale kwota żądana przez urzędnika wydawała się po prostu nieosiągalna dla Violet. Odeszła z niczym, ale przysięgła, że w przyszłości odnajdzie swoje dzieci.