W wieku 1 roku chłopiec został osierocony. “Nie ma potrzeby go ogrzewać!” – powiedziała surowo stara niania. Po pewnym czasie pracy w sierocińcu mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to bardzo trudna praca. Nie wiem, dlaczego zdecydowałam się tam pracować, ponieważ płaczę nad każdym nowym dzieckiem i martwię się o jego los. Oczywiście mój mąż jest przeciwny mojej pracy, widząc mój stan emocjonalny po powrocie do domu.
Nalega, żebym odeszła. Ale nie mogę odejść, bo kto pokocha te dzieci tak jak ja? W sierocińcu jest wiele niesamowitych historii, ale ta najbardziej utkwiła mi w pamięci. Był już wieczór i otrzymaliśmy telefon ze szpitala. Powiedzieli, że dzisiaj zostanie do nas dostarczony roczny chłopiec.
Faktem jest, że jego rodzice mieli wypadek i nie przeżyli, a dziecko zostało sierotą. Nie miał tutaj krewnych, więc wysłali go do nas. Dima został przywieziony do nas w radiowozie i był bardzo przestraszony i zdezorientowany. Widać było, że bardzo się martwi, choć nie płakał. Było oczywiste, że chłopiec był w stanie szoku. Kiedy przekazano mi Dimę, miałem wrażenie, że serce wyskoczy mu z piersi.
Szepnęłam mu do ucha, że nie powinien się bać. W tym momencie spojrzał na mnie, a po jego policzkach popłynęły łzy. Nie było w tym jednak dziecięcej histerii, którą wszyscy widzieli. Milczał, a łzy po prostu spływały po jego okrągłych, dziecięcych policzkach. Po prostu nie mógł zrozumieć, gdzie poszli jego rodzice i jacy obcy ludzie byli wokół niego. Było mi go bardzo żal, więc zabrałam go na noc do swojego pokoju.
Chciałam go uspokoić i poczytać mu bajkę. Kiedy Dima zasnął, trząsł się przez sen, a jego serce również waliło. To podekscytowanie udzieliło się i mnie. Widząc, jak trudno było Dimie się przystosować, poświęciłem mu więcej uwagi. Czułem, że wciąż się martwi: “Przestań go gonić! Nie ma nic, co mogłoby go ogrzać. Wciąż musi żyć… sam” – powiedziała surowo stara pielęgniarka.
A ja nie mogę tego zrobić, więc puściłem jej słowa mimo uszu. Jak tylko miałem okazję, grałem z Dimą. I wiesz co? Zostałem przez to zwolniony. A powodem była moja “niekompetencja zawodowa”. Okazuje się, że niektórych dzieci nie można traktować w specjalny sposób. Prawdopodobnie nigdy tego nie zrozumiem. Zabawne, że nie mogłam rozstać się z Dimą, więc zaproponowałam mu adopcję. Mój mąż zgodził się, gdy zobaczył to dziecko na własne oczy. Nie chciałam zostawiać chłopca w tym zimnym miejscu. W ten sposób po raz pierwszy zostałam matką.