Różnica wieku między moim bratem a mną wynosi 8 lat. On jest starszy. Ożenił się trzy lata temu. Chciał mieszkać w mieszkaniu żony, a nie z naszymi rodzicami. Nie było innego wyjścia. Czynsz był zbyt wysoki. Byłem już żonaty od 7 lat, mieliśmy 5-letniego syna i 3-letnią córkę. Moja żona pochodzi ze stolicy. Dlatego się tam przeprowadziłem. A raczej tam się poznaliśmy. Musiałem pracować w Kijowie. Udało mi się zdobyć małe mieszkanie. Ale w weekendy często bywałem w domu. Po ślubie rzadko wracałam do rodzinnego miasta.
Razem z Dianą zapłaciliśmy za kolejne duże mieszkanie, aby dać dzieciom więcej przestrzeni. To było dla dzieci, na przyszłość. Od czasu do czasu wpuszczamy lokatorów.
Niedawno otrzymałem wiadomość, że mój brat przyjechał do nas z rodziną i czeka na mnie na dworcu kolejowym. Natychmiast się tam udałem. Oczywiście ucieszyłem się, że zobaczę brata. Nie widzieliśmy się od dłuższego czasu.
Nie było mnie w domu przez cztery miesiące. Wtedy zadzwonili do mnie rodzice. Zapytali, czy przyjechali goście i zaczęli sugerować, że hotele w stolicy są zbyt drogie i byłoby wspaniale, gdybym umieścił Olega, jego żonę i syna w moim mieszkaniu.
Nie chciałem odmówić, ale w tamtym czasie miałem w mieszkaniu lokatorów. Nie mogłem ich tak po prostu wyrzucić. Zjedliśmy lunch, a moja żona ugotowała szybki posiłek. Zaproponowała spacer po mieście, żebym mógł nas oprowadzić. W międzyczasie przygotuje coś smacznego na kolację. Zgodziliśmy się. Oprowadziłem nas po mieście. Chodziliśmy cały dzień, byliśmy bardzo zmęczeni. Zabrałem ich na lody na własny koszt i zabrałem siostrzeńca na karuzelę. Nie zdążyliśmy wiele zobaczyć, ale było już za późno na spacery. Poszliśmy na kolację. Jedliśmy i siedzieliśmy przez chwilę, rozmawiając.
Bez zastanowienia zasugerowałem, że mogę zadzwonić po taksówkę do hotelu. Na początku nie do końca zrozumieli, myśleli, że żartuję. Ale powtórzyłem pytanie. Nie musieliby iść pieszo, prawda? Nie mieszkaliśmy w centrum. Mój brat zapytał o moje mieszkanie, ale żona wyjaśniła, że niczego im nie obiecano, a lokal jest zajęty. Zaczął rzucać mi obelgi w twarz.
Jakbym miał zapewnić moim krewnym mieszkanie, a nie zostawić ich na pastwę losu. Zacząłem oferować różne opcje: mogłem zarezerwować hotel, hostel, zapytać znajomych o wynajem mieszkań. Ale oczywiście odmówili wszystkiego. To jasne, że chcieli przyjechać do stolicy za darmo i żyć na mój koszt. Wierzę, że mogę zarządzać własnym mieszkaniem, na które sam zarobiłem. Nie jestem nikomu nic winien!