„Mąż uknuł intrygę, by pozbawić mnie kasy. Tymczasem to ja nakryłam go leżącego na sekretarce i zostawiłam w skarpetach”

„Gdy Olek zrozumiał, że jego idealny plan nie zadziałał, ponieważ go przechytrzyłam, wpadł w szał. Uświadomił sobie, że z naszego związku małżeńskiego może wyjść z niczym, więc rozpoczął tę samą farsę co rok wcześniej. Zaczął błagać mnie o wybaczenie”.

Wykazałam wobec niego wielką łaskawość, a on w zamian zorganizował przeciwko mnie intrygę. Przewidział wszystko, poza jednym – nie jestem tak łatwowierna, jak myślał. Już więcej nie będę!

„Serce mi pękło, gdy nakryłam Antka na zdradzie. Okazało się, że cały ten romans był ukartowany przez moją rywalkę z pracy”

Liczyłam na romantyczny czas
Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że jestem obdarzona niezwykłym szczęściem i że zawsze będzie tak wspaniale. Jednak wszystko to zniknęło jak bańka mydlana. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Ludzie mówią, że aby wybudować pałac, trzeba najpierw spalić chatę. Moją chatę spaliłam do samej podstawy.

Rozpoczęło się to wszystko na zakończenie zimy poprzedniego roku. Razem z mężem planowaliśmy wyjazd na dłuższy weekend nad Morze Bałtyckie. Zamierzaliśmy spędzić jeden dzień w Sopocie, a następnie udać się na dwudniowy romantyczny rejs do Kopenhagi. Do pensjonatu w Sopocie dotarłam w pojedynkę. Na dzień przed planowanym wyjazdem, mój mąż, który już kilka miesięcy wcześniej zarezerwował nam pokój z widokiem na morze, dowiedział się, że następnego dnia ma zaplanowane spotkanie z jednym z naszych klientów. Planował do mnie dojechać dzień później.

Po tym jak skończyłam się rozpakowywać, poszłam na kolację. Villa mogła pomieścić 12 gości. Intymna jadalnia została zaprojektowana z takim smakiem, że niejeden 5–gwiazdkowy hotel mógłby jej pozazdrościć. Miejsce to miało przewagę nad innymi – każdy się tu czuł jak w swoim domu. Posiłki były doskonałe, a gospodarz, aby nas mile powitać, poczęstował każdego z nas kieliszkiem znakomitego wina.

Liczba obecnych osób była skromna. Poza mną, przy dwóch małych stolikach, siedziały dwie pary głęboko zanurzone w swoim uczuciu. Byli tak pochłonięci sobą, że nie zwracali uwagi na to, co mają na talerzach czy co spożywają. Nawet gdyby nagle wybuchł ogień, na pewno by to zignorowali.

W jednym z kątów sali zauważyłam samotnego młodego mężczyznę. Mógł mieć 28, 30, a może nawet 33 lata. W każdym razie był ode mnie młodszy o około dekadę. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, wymieniliśmy krótkie uśmiechy i nic więcej. Przynajmniej wtedy tak mi się zdawało…

Na drugi dzień o poranku tajemniczy mężczyzna podszedł do identycznego stolika, przy którym siedziałam noc wcześniej, i z urokliwym uśmiechem zapytał, czy nie mam nic przeciwko, aby zająć miejsce obok mnie.

– Nie przepadam za spożywaniem posiłków w samotności, więc byłoby mi niezwykle przyjemnie, gdybym mógł zjeść w towarzystwie…

Pokazałam mu wolne miejsce do siedzenia. Rozmowa z nim przebiegała bardzo dobrze. Miał na imię Andrzej, a jak mi niedługo potem mi zwierzył, przybył do Sopotu, aby zaleczyć rany w sercu, które zadała mu, jego była narzeczona.

– Chciałem zyskać pewien dystans do tego, co mnie spotkało, aby móc się jakoś po tym wszystkim poskładać – wyznał.

– I jak ci idzie? – zapytałam, udając zainteresowanie.– Uważam, że nie byliśmy przeznaczeni dla siebie, a więc dobrze zrobiłem, kończąc nasz związek – odparł. – Teraz skupię się na mojej karierze zawodowej. Planuję zainwestować wszystko w nowy biznes. Razem z kolegą zamierzamy wprowadzać na rynek gry komputerowe. To perspektywiczny sektor.

Andrzej przypadł mi do gustu
Po upływie pół godziny podziękowałam Andrzejowi za przyjemne towarzystwo – co było zupełnie szczere, ponieważ czas upłynął niesamowicie szybko – i wróciłam do swojego pokoju. Zadzwoniłam do męża, aby sprawdzić, kiedy dotrze na miejsce.

– Skarbie, przepraszam, ale dopadło mnie zapalenie stawów. Co za nieszczęście, tak długo oczekiwaliśmy na tę wycieczkę… Och, jak to boli! – skarżył się.

Upewnienie się, czy Olek zarezerwował wizytę u lekarza, było moim jedynym celem, na szczęście potwierdził to.

– Jeżeli masz na to ochotę, popłyń samotnie do Kopenhagi. Wystarczy, że ja mam stracony weekend – zasugerował.

Choć jeszcze parę lat temu mogłabym zdecydować się na powrót do domu, aby zaopiekować się Olkiem, teraz wygrał zdrowy rozsądek. Zważywszy, że pobyt jest już opłacony, postanowiłam zostać. Pospaceruję po plaży, nacieszę się świeżym powietrzem i będę wdychać jod. Idąc w stronę plaży, tuż przy naszej willi, spotkałam Andrzeja.

– Również idziesz na spacer?

– Co masz na myśli, mówiąc „również”? Czy można robić coś innego w Sopocie, kiedy przyjeżdża się tu na weekend?

– Owszem, różne rzeczy.

Andrzej wskazał na parę, która siedziała na ławce w oddaleniu o sto metrów. Najpierw się przytulali, a potem całowali. Tak byli w sobie zatopieni, że wyglądało to, jakby otaczający ich świat przestał istnieć.

– To prawda, można tak zapomnieć o wszystkim – zgodziłam się. – Ale tylko, kiedy dopiero co przekroczyło się dwudziestkę.

– Nie przesadzaj – zdenerwował się Andrzej. – To nie zależy od wieku, ale od tego, co się czuje w sercu – podkreślił, kładąc dłoń na piersi.

„Romantyk. Gatunek na skraju wyginięcia” – przeleciało mi przez myśl, lecz nim zdążyłam to wyartykułować, on zasugerował nam wspólną przechadzkę:

– Dasz się namówić? Nie jestem genialnie bystry, ale niejedną książkę miałem okazję przeczytać.

– Idealnie się do siebie dobraliśmy – odparłam żartobliwie. – Również mogę pochwalić się kilkoma przeczytanymi z własnej woli lekturami.

Z uśmiechem na twarzy, przełożyłam moją dłoń pod jego ramię i skierowaliśmy swoje kroki na promenadę. Następnie nadszedł czas na wspólny obiad, kolację, a na koniec zaszaleliśmy na parkiecie. Jakim cudem skończyliśmy razem w jednym łóżku? Nie zamierzam tego badać. To, co najistotniejsze, to fakt, że było nam z tym dobrze.

Może to była jakaś zemsta?
Znam uczucie wyrzutów sumienia, ale porzuciłam je już rok temu, kiedy natknęłam się na męża, który leżał na sekretarce, która z kolei leżała na jego biurku w naszej wspólnej firmie. Nie doszło jeszcze do żadnej intymności między nimi, ale ich pozycja i wzajemne uściski mówiły wiele. Sądzę, że mąż zrozumiał, że gdybym w tamtym momencie zdecydowała się na rozwód, mogłabym go wyrzucić bez niczego. Nie zrobiłam jednak tego kroku. Moja matka zawsze mówiła, że jedynie w narzeczeństwie zdrada jest nie do wybaczenia.

– Jeżeli mężczyzna zdecyduje się na zdradę przed małżeństwem, to możesz mieć pewność, że po ślubie również może szukać okazji do romansów. Natomiast jeśli chodzi o twojego męża… – tutaj sytuacja staje się bardziej skomplikowana. Zdradzie można dać drugą szansę. Ale tylko jedną. Powrót do swoich wybryków to jakby powiedzieć własnemu mężowi do ucha, że ma prawo flirtować z innymi, a my możemy tylko bezradnie przyglądać się jego ekscesom.

Postąpiłam zgodnie z radą matki. Przebaczyłam Olkowi, mimo że to przez niego wiele nocy spędziłam we łzach. Od tamtej pory mój mąż dokładał wszelkich starań, aby do naszej relacji wróciły uczucie miłości i zaufanie. Czy więc moja decyzja o pójściu do łóżka z Andrzejem była formą zemsty na niewiernym Olku? Nie do końca.

Podczas naszej pierwszej przechadzki, mój młodszy kompan zniknął na godzinę. Nagła konieczność powrotu do kwatery była spowodowana pękniętą rurą od grzejnika w jego pokoju. Musiał przenieść się do innego miejsca, a wcześniej upewnić się, czy jego rzeczy zostały tam przeniesione. Kiedy Andrzej pognał do pensjonatu, ja usiadłam na jednym z ławek, delektując się ostrym, nadmorskim powietrzem. Byłam odpowiednio ubrana na chłód, słońce przyjemnie ogrzewało z góry, i zaczęłam rozważać, czy z Andrzejem to tylko zabawa, czy może coś poważniejszego. Znacie to uczucie.

Niespodziewanie podeszła do mnie starsza Cyganka.

– Pani ma kłopot – oznajmiła stanowczym tonem. – Warto kontynuować tę relację? Mogę udzielić sensownej odpowiedzi.

– Chyba jest zbyt wietrznie na karty.

– Chcę jedynie zerknąć na twoją dłoń. Czy 20 złotych to uczciwa cena?

– Jeżeli twoja przepowiednia mi się spodoba, zapłacę ci 50 złotych. Zgadzasz się?

– Uważam, że nawet 100 złotych mi dasz – Romka uśmiechnęła się do siebie i złapała moją rękę. Przez moment przyglądała się liniom na mojej dłoni. – Jesteś mocną kobietą. Ostatnio doświadczyłaś dużego rozczarowania, ale poradziłaś sobie z nim. Myślisz, że już wszystko masz za sobą. A to jest dopiero początek twojej drogi.

– Może pani mówić bardziej zrozumiale?

– Przecież mówię dość jasno! On jeszcze z nią nie skończył. Znalazłaś się na skraju przepaści. Możesz stracić cały swój majątek, ale czy to ma sens? A czeka Cię romans. On będzie młodszy od ciebie. Wtedy po raz pierwszy zakochasz się prawdziwie.

– Ale ja już kiedyś byłam zakochana, w moim mężu. To wystarczy! – zaśmiałam się z goryczą.

Niczym pedagog mający do czynienia z niezbyt bystrą uczennicą, Cyganka potrząsnęła głową.

– Wkrótce zrozumiesz, czym jest miłość – zakończyła.

Starsza pani podniosła się z ławki. Z portfela wyciągnęłam 100 złotych i bez namysłu wręczyłam jej. Pomyślałam, że zasłużyła na to. Cyganki są naprawdę niezwykłe, prawda?

Miał zamiar odebrać mi wszystko
Andrzej dołączył do mnie po upływie trzydziestu minut. Nie planowaliśmy tracić ani chwili. Późno po północy, kiedy już wróciliśmy z dyskoteki, złapał mnie za dłoń i przyciągnął do pokoju, który znajdował się naprzeciwko mojego.

– Czy to tutaj cię przenieśli?

– Niespodziewany szczęśliwy przypadek, co nie?

– Działasz bardzo odważnie, a może zbyt odważnie – wyszeptałam, kiedy nasze twarze się zbliżyły.

– Jesteśmy dorośli. Przypadłaś mi do gustu. Ty zdaje mi się, że też mnie polubiłaś. Więc co?

Pozwoliłam mu wziąć mnie za rękę, a później na jeszcze więcej… Nasze wspólne doświadczenie tej nocy było ekscytujące. Nad ranem, następnego dnia, poszliśmy razem na śniadanie. Andrzej, w trakcie posiłku, dostał telefon od partnera biznesowego. Z tej rozmowy wynikło, że musi niezwłocznie wrócić do Poznania. Mimo iż była to tylko jedna noc, generalnie mogłam uznać ten czas za wartościowy, a weekend określić jako udany. Przyczyną takiego stanu rzeczy była jeszcze jedna kwestia, o której wspomnę nieco później.Wróciłam do swojego mieszkania w niedzielny wieczór. Na powitanie Olek uśmiechnął się do mnie promiennie. Podczas kolacji na stole stał szampan.

– Co to za okazja? – zapytałam, zaskoczona.

– To jest specjalna chwila, kochanie – odpowiedział.

– Czy mógłbyś być mniej zagadkowy?

– Muszę ci coś wyznać. Oczywiście pamiętasz, jak rok temu nakryłaś mnie z sekretarką…

– To było dla mnie bardzo bolesne. Obiecałeś mi wtedy, że to był ostatni raz…

– Nie dotrzymałem obietnicy – oznajmił mężczyzna z uśmiechem, bez żadnej oznaki skruchy.

– Nadal utrzymywałeś z nią kontakt? – spytałam, nie tracąc zimnej krwi.

– I planuję ją poślubić, kiedy tylko przeprowadzimy rozwód – oświadczył Olek, używając bardzo stanowczego tonu.

– Uważaj – uśmiechnęłam. – Zostaniesz z niczym.

– Nie ma mowy, kochana – rzucił Olek, wykrzywiając usta w jadowitym grymasie. – Mam dowody na twoją niewierność, które pozwolą mi odebrać ci wszystko.

– Co to ma znaczyć? – muszę przyznać, że jego słowa mnie zaskoczyły.

– Cały czas odkładałem pieniądze. Pracowałem ponad normę, w święta i niedziele. W końcu planuję skorzystać z tych ciężko zapracowanych funduszy.

– Duża część z nich należy do mnie! – to miało brzmieć jak przestroga.

– Już nie. Wkrótce wszystkie pieniądze będą moje. Ale jeśli będziesz grzeczna, to co miesiąc dostaniesz ode mnie 2500 złotych na utrzymanie.

Z triumfalnym spojrzeniem, nie oczekując na moją odpowiedź, opuścił pokój. Po chwili usłyszałam odjeżdżające auto. Byłam zdruzgotana takim podejściem męża do sytuacji. Przecież kiedyś błyskawicznie wybaczyłam mu jego błąd, a teraz on nie planował okazać mi żadnego współczucia Mimo to sięgnęłam po kieliszek szampana i… wzniosłam solitarny toast. Dla kogo? Miałam swoje powody.

Nie byłam głupią gęsią
Kiedyś moja matka mi powiedziała, że nawet jeśli wybaczy się mężowi zdradę, od tamtej chwili trzeba być czujnym, gdyż zapewnienia o zmianie mogą okazać się pustymi słowami, a mąż przyłapany na złamaniu zasad może poszukiwać zemsty. Z tego powodu rok temu zdecydowałam się na usługi detektywa. Przez długi czas detektyw nie odstępował mojego męża na krok. W tym okresie Olek tak umiejętnie ukrywał swoje intencje, że byłam prawie pewna, iż ta sekretarka to jedynie chwilowy kaprys mężczyzny, który zapragnął powrotu młodości, a cała sprawa dawno straciła na aktualności.

Jednakże, pewnego dnia detektyw trafił na ślad miejsca ich schadzek. Było to mieszkanie wynajęte przez mojego męża i opłacane z funduszy naszej firmy. Jakby tego było mało, mój mąż wynajął Andrzeja, który miał za zadanie uwieść mnie i nagrać nasze intymne zbliżenie. Miało to być niezaprzeczalnym dowodem mojej niewierności. Mój zarozumiały małżonek nie przewidział, że ja zrobiłam to samo z jego igraszkami z sekretarką.

Zdecydowałam się na skorzystanie z usług prawnika i wniosłam o rozwód. Kiedy przedstawiłam pełnomocnikowi całą skomplikowaną sytuację, spojrzał na mnie z podziwem.

– Pani jest zadziwiająca – w jego ciemnych oczach pojawiło się takie spojrzenie, że odczułam gęsią skórkę.

Gdy mój partner zdał sobie sprawę, że kamera zainstalowana przez Andrzeja nie zarejestrowała niczego, ogarnęła go panika. Czemu nic nie nagrała? Czy pamiętacie awarię, która miała miejsce w pokoju Andrzeja w Sopocie? To tylko pretekst. Przeniesienie go do innego pokoju nie było przypadkiem, a ja pokryłam koszty tej zmiany. W pokoju, w którym został zakwaterowany, zainstalowałam wcześniej urządzenia zakłócające dźwięk i obraz systemu audio–wideo. W rezultacie mój partner nie miał żadnych dowodów na moją niewierność, podczas gdy ja posiadałam dowody na jego.

Gdy Olek zrozumiał, że jego idealny plan nie zadziałał, ponieważ go przechytrzyłam, wpadł w szał. Uświadomił sobie, że z naszego związku małżeńskiego może wyjść z niczym, więc rozpoczął tę samą farsę co rok wcześniej. Zaczął błagać mnie o wybaczenie i złożyć przysięgę, że już nigdy nawet nie spojrzy na inne kobiety.

– Jedno przewinienie mogłam ci darować. Ale to, co zrobiłeś, to nie tylko ciągłe oszukiwanie mnie, ale jeszcze próba wplątania mnie w intrygę i pozbawienie mnie wszystkiego. A teraz z przyjemnością odwdzięczę się ci tym samym!

Zrealizowałam swój plan do samego końca. Ale to nie jest jedyny powód do zadowolenia. Drugi jest nawet bardziej istotny – wypełniło się przepowiednie Romki, która w Sopocie przewidziała, że kiedy nadejdzie właściwy czas, odkryję prawdziwą miłość. Rozwód z mężem przyniósł mi głębokie uczucie… do mojego prawnika. Był ode mnie młodszy o pięć lat. I, szczerze mówiąc, dopiero wtedy doświadczyłam, co to jest prawdziwa miłość.

Related Posts