To był sobotni poranek. Mój mąż pojechał do swojej matki, żeby jej pomóc. W końcu sama nie potrafi rozmrozić lodówki. Wrócił podejrzanie szybko i nie sam.” ”Pani! Przyjmij gości!” Usłyszałam przez sen głos Lidii Nikitowej. „Co ją, do cholery, przyniosło?” pomyślałam potępiająco i wyszłam spod ciepłego koca.
Matka mojego męża nie była jedynym gościem; zza jej pleców wyglądały zaciekawione twarze jej siostrzeńców. „Nie stójcie tak, wchodźcie, wchodźcie!” teściowa rozkazała wnukom, „Oleg, idź pomóc ładowaczom, będzie szybciej – płacą im za godzinę, będą pracować powoli, aż do wieczora”. Siostrzeńcy rozpierzchli się po mieszkaniu, a mąż wyszedł. Teściowa delikatnie przytuliła mnie do ramion i powiedziała: „Chodź, dziecko, porozmawiajmy”. Mój zaspany mózg gorączkowo myślał: siostrzeńcy, wygląd teściowej, jakieś ładowarki.
Nie potrafiłam tego wszystkiego logicznie połączyć, więc posłusznie poszłam za Lidią Nikitichną. W kuchni nastawiła czajnik i wyjęła filiżanki. „Chcesz herbaty czy kawy?” – zapytała. „Kawy” – odpowiedziałam z niedowierzaniem. Zastanowiło mnie podejrzane zachowanie teściowej: zwykle w ogóle się do mnie nie odzywa, a jeśli z jej ust padają słowa przeznaczone dla moich uszu, to są one co najmniej obraźliwe.
– „Czego chcesz?” zapytałem wprost Lidię Nikitowną. Zanim zdążyła odpowiedzieć, usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Podskoczyłem i pobiegłem do pokoju. Moi siostrzeńcy, którzy rozbili półmetrowy wazon, wrzucali jego kawałki pod łóżko. Pobiegłam do salonu oglądać kreskówki. Nie wstawaj z kanapy, dopóki cię nie zawołam. „Tak, babciu”, chłopcy opuścili miejsce zbrodni i poszli do salonu. Teściowa przyniosła miotłę i szufelkę i zaczęła sprzątać odłamki. „Gdzie mam zanieść łóżko?” zapytał nieznany głos. „Tam, po prawej, w małym pokoju” odpowiedział mężczyzna. Wyskoczyłem, by zobaczyć, co to za łóżko. Łóżko nie było łóżkiem w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Była to zapasowa część dziecięcego łóżka piętrowego, na którym spały dzieci Ksenii, siostry mojego męża. „Czy ktoś mi wyjaśni, co się dzieje?” – zapytałam, w końcu zdając sobie sprawę ze skali zbliżającej się katastrofy. Siostrzenice zostają z nami na jakiś czas, Ksenia trafiła do szpitala i będzie tam przez miesiąc lub dwa. Mama nie radzi sobie z wnukami, zostaną z nami na jakiś czas – powiedział mężczyzna. – W którym szpitalu jest Ksenia? W Phuket? „Czy w Rosji nie ma szpitali, więc teraz wszyscy jeżdżą leczyć się do Tajlandii?” – zapytałem sarkastycznie.
Znalazłem telefon i otworzyłem profil Ksenii na portalu społecznościowym. Zdjęcie sprzed tygodnia – na pokładzie samolotu, a przez ostatni tydzień codziennie 50 zdjęć palm, plaży i piątego punktu Ksenii w bikini. – W szpitalu, prawda? – zapytałem. – Fajnie, sam chciałbym być w takim miejscu raz w roku. – Zostawiła dzieci – powiedziała cicho Lydia Nikitichna. – Znalazła naciągacza z pieniędzmi, spakowała swoje rzeczy i wyszła, zostawiając notatkę.
„Masz, przeczytaj”, teściowa wręczyła mi zapisaną kartkę. „Po co kłamać?”, zapytałam. „Mamy nadzieję, że się opamięta i wróci. Nie chcieliśmy wynosić śmieci z domu”. „I nie zgodziłbyś się przyjąć dzieci Ksyushki” – westchnął ciężko mężczyzna. „A kto powiedział, że w ogóle bym się zgodził?” Słysząc moje słowa, mężczyzna i jego matka spojrzeli na siebie. Zniszczą całe moje mieszkanie. Kto za to zapłaci? – Ty myślisz tylko o pieniądzach. Twoja rodzina potrzebuje pomocy! Musisz nam pomóc!” – wykrzyknęła z patosem Lidia Nikitowna. A od kiedy jestem członkiem waszej rodziny? Sama zawsze mówiłaś, że jestem nikim, nie mam nazwiska. Że twój szlachetny ród nigdy nie zstąpiłby do kogoś takiego jak ja.
Co zmieniło się w Twoim życiu? Potrzebujesz teraz pomocy? Gdybyś mnie poprosił, może bym nie odmówiła. I osobiście, Lidio Nikitowna, i twoja córka żmija, nie jestem wam nic winna. Zabierz przedszkole, rozkaż przeprowadzkom – niech wszystko zabiorą” – powiedziałam. »Kochanie, nie możesz…« – zaczął mój mąż, ale mu przerwałam. Kto może mi zabronić? To jest mieszkanie moich rodziców. I to ja decyduję, co mogę, a czego nie mogę robić.
Czy muszę ci przypominać, że twoja matka i siostra od lat obrzucają mnie błotem? Że przychodzą tu, jakby to był ich dom? Że Ksenia nauczyła swoje dzieci przeklinać mnie i śmiała się wesoło, kiedy to robiły? Nie! Nie będą tu mieszkać. Przecież oprócz babci mają jeszcze ojca. Koniec rozmowy. Masz 10 minut, aby zabrać dzieci i ich rzeczy i wyjść. Czas minął! Mężczyzna, który poszedł zobaczyć się z matką i siostrzeńcami, nigdy nie wrócił. Wysłał wiadomość, że jest mną rozczarowany. I do diabła z nim i jego… rodziną. Muszę to zrobić. Wybaczam każdemu, komu muszę wybaczyć!