Bez względu na to, jak bardzo sugerowałem to mojej przyjaciółce, nie ma to sensu – wciąż przychodzi do naszej daczy, nie pytając, czy wszystko w porządku.

Trzy lata temu kupiliśmy dom na wsi z dużą działką. Zawsze przenosimy się tam na lato. Mój mąż, dzieci, rodzice i ja. Powoli wszystko urządzaliśmy: postawiliśmy szklarnię, zbudowaliśmy łaźnię, wyposażyliśmy plac zabaw, wszystko własnymi rękami. Kiedy skończyliśmy wszystkie prace, po prostu nie mogliśmy się tym nacieszyć. To była nasza wymarzona dacza. Na początku nieustannie przyjmowaliśmy gości, urządzaliśmy domowe przyjęcia i tak dalej. Odwiedzali nas przyjaciele, krewni i znajomi. Bawiliśmy się, opalaliśmy, robiliśmy grilla, chodziliśmy do lasu na grzyby i pływaliśmy w stawie.

Wszyscy byli zachwyceni. Ale po jakimś czasie ludzie przestali do nas tak często przyjeżdżać, zrozumieli, że odpoczynek to odpoczynek, ale nie trzeba wyjeżdżać za daleko. Teraz przyjeżdżają do nas tylko w celu nawadniania. Ale jedna z moich bliskich przyjaciółek wyróżniała się wśród nich. Wydaje się, że zupełnie nie ma poczucia proporcji. Ilekroć dowiaduje się, że jadę do daczy z rodziną lub już tam jestem, nawet nie pyta, czy wszystko w porządku, pakuje swoje dziecko i przyjeżdża do nas na wszystkie święta. Bardzo ją kocham i boję się ją urazić. Ale już się wstydzę przed rodziną.

Jej zachowanie graniczy z nadużyciem. Wielokrotnie próbowałem jej zasugerować, że tym razem nie powinna przyjeżdżać, ale to na nic. Spędziła z nami to lato. Próbowałem nawet wyjechać. Powiedziałem jej, że przyjeżdżają do nas goście i nie będzie miejsca. Ale to jej nie zniechęciło. Była gotowa spać na podłodze, mówię poważnie. Na moim miękkim materacu! A ja muszę spać na twardym łóżku, żeby to dla niej zrobić. Ponieważ i tak nie jest księżniczką, nie ma dumy i często śpi na podłodze, gdy odwiedzają ją inni ludzie.

I wiesz, nie byłoby tak źle, gdyby dbała o dom jak o swój własny, skoro prawie cały czas spędza z nami. Ale nie, przyjechała bezpośrednio na wakacje. I zachowywała się dokładnie jak gość. Mój mąż i rodzice jeszcze nic nie powiedzieli, ale to już jest bardzo nieprzyjemne i bardzo stresujące. Jest już zima. Wkrótce nadejdzie Nowy Rok, który również będziemy tam świętować. A dziś rano przyszła do mnie na kawę i zapytała: „Jakie masz plany na święta noworoczne? Myślę, że byłoby wspaniale świętować w daczy. Co ty na to?” Prawie zakrztusiłem się kawą. Nie chcę się z nią kłócić, ale myślę o tym, żeby powiedzieć jej wprost, bo długo tak nie wytrzymam.

Related Posts