Nadal nie mogę zrozumieć, co skłoniło mojego męża Dmitrija do podjęcia tego kroku. Pewnego dnia nagle oznajmił, że zatrudnił pomoc domową, aby pomagała mi w pracach domowych. Było to dziwne, ponieważ nasz dom nie jest zbyt duży, a ja nigdy nie narzekałam na prace domowe. „Dima, po co nam pomoc domowa? Wszystko mogę zrobić sama” – zapytałam go, gdy wrócił z pracy. „Chcę tylko, żebyś była mniej zmęczona. Zawsze tak bardzo dbasz o dom i rodzinę. Pomyślałem, że to będzie świetna pomoc” – wyjaśnił.
Byłam zdziwiona. Mieszkaliśmy w małym, przytulnym domu i nigdy nie czułam, że mam trudności z radzeniem sobie z obowiązkami domowymi. I wcale nie podobało mi się, że ktoś obcy jest w domu. Kiedy gosposia przyszła pierwszego dnia, byłam bardzo spięta. Była to miła kobieta w średnim wieku, która przedstawiła się jako Irina. Oprowadziłam ją po domu i ostrożnie zaczęłam przydzielać jej zadania. „Możesz zacząć od posprzątania salonu. Ja zajmę się kuchnią” – zasugerowałem, starając się zachować kontrolę nad sytuacją. Z czasem zacząłem przyzwyczajać się do obecności Iryny w domu. Była nie tylko gosposią, ale też miłą towarzyszką. Często rozmawialiśmy, gdy pomagała mi w obowiązkach.
„Wiesz, Irina, na początku byłem przeciwny twojej obecności tutaj, ale teraz nawet się cieszę, że tu jesteś” – wyznałem pewnego razu. „Cieszę się, że mogłam pomóc. Czasami nawet niewielka pomoc może ułatwić życie” – odwzajemniła uśmiech. Później zdałam sobie sprawę, że mój mąż po prostu chciał ułatwić mi życie. I choć początkowo byłam temu przeciwna, obecność Iriny naprawdę przyniosła pozytywne zmiany w naszym życiu.