Od początku naszego rodzinnego życia, mój mąż Alexey wykazywał niesamowitą pasję do ogrodnictwa. Potrafił spędzać całe weekendy zajmując się swoimi roślinami i kwiatami, podczas gdy ja nudziłam się w domu. Często mówiłam mu: „Lesha, dlaczego marnujesz tyle czasu w ogrodzie? Moglibyśmy razem podróżować albo robić coś ciekawego!” Ale on zawsze się uśmiechał i odpowiadał: ”Olya, to moje jedyne hobby, mój spokój ducha. Ty też możesz spróbować, może ci się spodoba…”.
Aż pewnego dnia, gdy po raz kolejny z niezadowoleniem patrzyłam na jego ogrodnicze poczynania, postanowiłam dać mu szansę na wyjaśnienie mi całej tej magii. Zapytałam go: „Co tak naprawdę lubisz w ogrodnictwie, Lesha? Wziął mnie za rękę i zaprowadził do swoich ulubionych róż. „Spójrz na te kwiaty, Olya. Każdy z nich jest wynikiem cierpliwości i miłości. Rosną i kwitną dzięki trosce i uwadze. To jak metafora życia” – wyjaśnił z uśmiechem. Postanowiłam spróbować.
Na początku nie było to aż tak interesujące, ale stopniowo zacząłem rozumieć jego pasję. Praca w ogrodzie okazała się uspokajająca: dawała mi czas na przemyślenia i satysfakcję z widocznych efektów naszych wysiłków. Od tego czasu nasze weekendy zamieniły się we wspólne ogrodnicze przygody. Przestałem postrzegać to jako stratę czasu. Wręcz przeciwnie, stał się to nasz wyjątkowy czas, kiedy mogliśmy zapomnieć o wszystkim na świecie, dbając o nasz mały kawałek raju. A teraz, kiedy patrzę na nasz ogród, widzę nie tylko kwiaty i rośliny, ale symbol naszego wspólnego rozwoju i miłości, co czyni go naprawdę wyjątkowym.