Od kilku dni płacz dziecka z sąsiedniego mieszkania nie pozwala nam zasnąć. “Myślisz, że jego rodzice się nad nim znęcają?” – zapytałam męża, zdziwiona ciągłym płaczem. Na początku próbowaliśmy to zignorować, myśląc, że to tylko faza. Ale płacz nie ustawał, więc postanowiliśmy sprawdzić, co słychać u sąsiadów. Nikt nie odpowiedział na nasze pukanie. Następnego dnia płacz nie ustawał i brzmiał jeszcze mocniej. Głos dziecka był ochrypły.
“Może powinniśmy zadzwonić na policję?” zasugerowałam, ale mój mąż wolał zająć się tym sam i zaplanował kolejną wizytę. Byłam zdenerwowana, bo źle spałam i spóźniłam się do pracy. Postanowiłam zadzwonić na policję, jeśli to się powtórzy. O północy krzyki się powtórzyły. Miałam dość i zadzwoniłam na policję.
Kiedy przyjechała policja, matka dziecka wyjaśniła, że jej córka po prostu boi się spać i próbują znaleźć rozwiązanie. Byłem sceptyczny co do jej wyjaśnień. “Troskliwa matka znalazłaby sposób na uspokojenie swojego dziecka”, pomyślałem, “Dlaczego jej nie uspokoić lub nie spróbować zmienić pokoju?”. Miałem nadzieję na zmianę. W przeciwnym razie sprzedaż naszego mieszkania wydawała się jedyną opcją na spokojny sen.