Jestem mężatką od 11 lat i przez ten cały okres, nienawidziłam mojej teściowej. Ona z kolei, też mnie nie znosi. Tylko ja mam powody, żeby ją źle traktować, a ona nie. Nigdy nie przyjęła mnie do rodziny, więc nie przepuszczała okazji, by nastawiać moją córkę i męża przeciwko mnie.
Chyba nie dałam jej żadnego powodu, żeby mnie tak bardzo nienawidziła. Była żona mojego męża, bardziej lubiła moją teściową niż ja, ale to nie znaczy, że jego matka, musiała ją zaprosić na nasz ślub. W ten sposób okazała brak szacunku nie tylko mnie, ale także swojemu synowi. Później, po paru latach było jeszcze gorzej. Teściowa zaczęła sugerować mojemu mężowi, że nasza córka nie jest jego, lecz jakiegoś mojego kochanka. Powiedziała mojej córce, że tata opuści rodzinę, bo mama go zdradziła. To niewiarygodne!
W ciągu 11 lat małżeństwa, wypłakałam wiele łez z powodu tej zdradzieckiej kobiety. Potem miałam już dość i starałam się ignorować jej niechęć do mnie. Ale to nie było takie proste.
Matka mojego męża, zaczęła mieć poważne problemy zdrowotne. Teraz nie mogła już sama o siebie zadbać, potrzebowała opiekunki. Cała rodzina zdecydowała, że jestem odpowiednią osobą, by zostać jej opiekunem, a ja nienawidzę jej z całego serca.
W mieszkaniu z teściami, mieszka najmłodszy jej syn z żoną i dzieckiem. Druga synowa odmówiła opieki nad starszą kobietą, ponieważ rzekomo nie daje sobie rady. Byłam bardzo zła na tę wiadomość, bo mieszkają w tej samej okolicy i byłoby jej o wiele łatwiej się nią opiekować.
Miałam na barkach córkę, pracę, górę obowiązków domowych. Nie rozumiałam, dlaczego to właśnie mnie miałby spotkać taki los. Rodzina, w tym mój mąż, jednogłośnie zdecydowała o pozostawieniu opieki nad teściową mnie. Ja natomiast czułam, że nie jestem nic winna kobiecie, która przez tyle lat mnie nienawidziła.
Przemyślałam sprawę i zaproponowałam alternatywę, że podejmę opiekę, ale odziedziczę mieszkanie i teściowie muszą go przepisać na mnie.
Po pierwsze, opcja została odrzucona, ponieważ młoda rodzina mieszkająca ze starszymi ludźmi, spodziewa się, że w przyszłości otrzyma mieszkanie i zamieszka w nim z dzieckiem. Po drugie, opcję uznali za impertynencję. Nie uważam tego za egoizm, ta kobieta od lat zatruwa mi życie. Dlaczego więc nie mam prawa do jakiejś rekompensaty za moje cierpienia?
Rodzice mojego męża mają do mnie pretensje. Szczerze nie chcę niszczyć moich relacji z małżonkiem, ale nie zamierzam też robić za kozła ofiarnego. Nie jestem nikomu nic winna, to ich matka, niech sami sobie radzą.
Z moimi rodzicami jest inaczej, są w podeszłym wieku, ale razem z bratem zdecydowaliśmy, że on się nimi zaopiekuje. On odziedziczy dom moich rodziców, a ja nie mam do niego żadnych praw i to jest sprawiedliwe.
Czas mija, teściowa leży unieruchomiona w łóżku, a my nadal nie doszliśmy do porozumienia.