Stoję przed dylematem: moja córka Vera spodziewa się czwartego dziecka. Mój mąż i ja nie wiemy, jak poprowadzić ją właściwą drogą. Rozumiemy, że dzieci są błogosławieństwem, ale potrzebują też odpowiedniej opieki i solidnych podstaw na przyszłość. Vera beztrosko podchodzi do wychowywania dzieci, odkąd skończyła 18 lat – i to nas martwi. Często wracam myślami do trudnych czasów, gdy Vera urodziła się w 1995 roku. Wsparcie moich rodziców było kluczowe dla naszego przetrwania w okresie bezrobocia i trudności finansowych. Sprzedawaliśmy nawet kosztowności, by związać koniec z końcem. Wiele lat później przeprowadziliśmy się z powrotem do miasta, zabierając ze sobą moją matkę, aby pomóc opiekować się Verą, podczas gdy ja pracowałem.
Upewniliśmy się, że Vera ma wszystko, czego potrzebuje: ubrania, podróże i najnowsze gadżety. Kupiliśmy jej nawet dom, by zapewnić bezpieczną przyszłość. Kiedy Vera urodziła swoje pierwsze dziecko, obie nasze rodziny przyczyniły się do wsparcia młodej rodziny, w tym do zakupu samochodu. Kontynuowaliśmy to wsparcie wraz z narodzinami ich drugiego dziecka, często opiekując się dziećmi, aby dać Verze i jej mężowi trochę wytchnienia.
Jednak obciążenie finansowe rosło wraz z powiększaniem się rodziny. Mój szwagier miał trudności ze znalezieniem pracy, a my zaczęliśmy nie tylko pomagać, ale i w pełni ich wspierać. Z każdym nowym dzieckiem obciążenie rosło.
A nasze nadzieje na to, że w końcu będziemy żyć dla siebie, z roku na rok były coraz mniejsze. Kiedy dowiedziałem się o jej czwartej ciąży, wyraziłem swoje obawy co do ich zdolności do utrzymania powiększającej się rodziny. Vera zareagowała z pogardą: uważała, że będzie utrzymywać wszystkie dzieci tylko do 18 roku życia. Jej reakcja bardzo mnie zasmuciła.
Myśl o tym, że nasze wnuki nie będą miały stabilnej przyszłości, jeśli dziadkom coś się stanie, była niepokojąca. Czy Vera nie chce zrozumieć powagi sytuacji?