Wracałem z podróży służbowej. Udało mi się kupić bilet z dolnej półki i miałem nadzieję, że będę mógł odpocząć w drodze. Gdy udało mi się znaleźć swoje miejsce, zobaczyłem, że podeszła do mnie starsza kobieta. Miała jakieś siedemdziesiąt lat. Ciągnęła za sobą dużą torbę na kółkach.
„Ta babcia na pewno będzie moją sąsiadką. Teraz będzie całą drogę męczyć mnie swoimi historiami. Żegnajcie marzenia o normalnym wypoczynku!”- pomyślałem.
– Czy mógłby Pan spojrzeć czy to moje miejsce?- zapytała babcia i podała mi bilet.
To było jej miejsce. „Po co w ogóle gdzieś jechać w tym wieku?”- pomyślałem. Kobieta rozłożyła swoje rzeczy i usiadła na swoim miejscu. Inni pasażerowie wchodzili do wagonu i zajmowali miejsca. Byłem trochę zdenerwowany, że miałem takiego towarzysza podróży. Myślałem, że się zanudzę. O czym mogę z nią rozmawiać? Potem konduktor przyniósł nam pościel. Kobieta wszystko szybko położyła, a potem powiedziała:
– Nie wyśpię się dzisiaj. W moim domu łóżko jest miękkie, a tutaj miejsce jest takie twarde. Mam na imię Aurelia. A Pan jak się nazywa?
-Andrzej.
-A nazwisko?
-Po prostu Andrzej.
– Dobrze. Jesteś jeszcze młody. Jedziesz kogoś odwiedzić?
– Nie, wracam do domu z podróży służbowej.
– W domu zawsze jest najlepiej. Jadę z domu. Nawet nie myślałam, że zdecyduję się na to w moim wieku.
Wydawało mi się, że Pani Aurelia zaraz się rozpłacze.Poczułem wyrzuty sumienia, że na początku tak ją potraktowałem.
– A Pani też jedzie do domu? -zapytałem, chcąc podtrzymać rozmowę.
– Nie, jadę do mojej córki. Dawno się z nią nie widzieliśmy — powiedziała kobieta i rozpłakała się.
– Dlaczego Pani płacze? Powinna się Pani cieszyć.
-Cieszę się. Myślałam, że już nigdy jej nie zobaczę.
-Co się stało? Pokłóciliście się? – zdziwiłem się.
– Można tak powiedzieć. Rozstaliśmy się. Niektórzy mają silniejszy charakter. Ona jest dumna, ja też. Nie byłyśmy w stanie uspokoić naszej pychy na czas. Dlatego nie widzieliśmy się przez tyle lat. Mój mąż zmarł, gdy Anna miała zaledwie pięć lat. Sama ją wychowałam. Gdy tylko dorosła, zaczęliśmy kłócić się o każdą sprawę. Po raz pierwszy wyszła za mąż tylko po to, by wyprowadzić się z mojego domu. Po prostu chciała mnie wkurzyć. Ale z mężem żyła tylko przez rok. Potem rozwiedli się. Nie poparłam jej wtedy, nie powiedziałam dobrych słów. Tylko dokuczałam jej. Tak żyłyśmy przez wiele lat. Nawet wnuczkę córka nastawiła przeciwko mnie. Siedem lat temu tak bardzo się pokłóciłyśmy, że Anna sprzedała własne mieszkanie i wyjechała gdzieś z córką. Nawet nie powiedziała mi, dokąd pojechała. Bardzo się o nią martwiłam. O wnuczkę też. Ciężko mi było przez te wszystkie lata. Poszłam nawet na policję. Chciałem się dowiedzieć co się stało z moją córką. Dwa lata później napisała do mnie list. Powiedziała, że ma się dobrze, a wnuczka rośnie. Sama Ania wyszła za mąż po raz drugi.
Uspokoiłam się trochę. Chociaż wciąż było ciężko w duszy. Nie kontaktowaliśmy się z córką tyle lat, ale wciąż jesteśmy rodziną. Pół roku temu moja córka nagle napisała do mnie list. Okazuje się, że już rozwiodła się z drugim mężem. Pytała, jak żyję, jak moje zdrowie. Dwa dni po otrzymaniu listu płakałam. Odpisałam jej. Napisałam, że bardzo tęsknię, że źle mi bez nich. Potem moja córka często do mnie dzwoniła. Zdałyśmy sobie sprawę z tego, że obie jesteśmy winne tej sytuacji.
Potem wnuczka wyszła za mąż i urodziła mi prawnuka. Ania pomaga córce we wszystkim, dlatego nie może przyjechać do mnie. Dlatego zaprosiła mnie do siebie. Długo nie mogłam się zdecydować na tak długą podróż. A potem się zdecydowałam. Nie wiem, ile jeszcze przeżyję. Zdrowie jest coraz gorsze każdego dnia. Starzeję się.
Długo myślałem nad słowami Pani Aurelii. Przypomniałem sobie, że bardzo rzadko odwiedzam moją matkę, która mieszka na wsi. Niedaleko niej mieszka moja siostra Gosia. Zawsze myślałem, że to wystarczy – jest ktoś, kto zaopiekuje się matką, ktoś, kto pomoże w razie potrzeby.
A po historii kobiety zrozumiałem, że przez wiele lat postępowałem źle. Moja mama ma syna. I tęskni za mną. Rozmawialiśmy ze staruszką przez bardzo długi czas. Okazała się bardzo interesującą kobietą.
Kiedy wychodziliśmy z wagonu, pomogłem jej wynieść torbę z rzeczami i prezentami dla córki i wnuczki. Na peronie Aurelia spotkała córkę. Uściskały się, pocałowały i płakały wspólnie. To było bardzo wzruszające spotkanie. Cieszyłem się wraz z Panią Aurelią. Wiedziałem, że teraz będzie u niej wszystko w porządku. Kiedy przyjechałem z dworca do domu, natychmiast zadzwoniłem do matki. Powiedziałem, że już wróciłem. Poinformowałem, że za dwa dni przyjadę do niej w odwiedziny. Bardzo się ucieszyła!
Spotkanie i rozmowa z Panią Aurelią bardzo zmieniło moje życie. Teraz często dzwonię do mojej mamy i staram się odwiedzać ją częściej.