Iryna ma już 60 lat, ale nigdy nie wyglądała na swój wiek. Dobrze się trzyma. Dobrze zarabia, niedawno wyszła za mąż, jej mąż jest o 15 lat młodszy. Żyją w miłości, ma córkę z pierwszego małżeństwa, dorosłą, ma 25 lat i własne dziecko. “Ale w ostatnim tygodniu pracy nie przychodziła do pracy jak dawniej.” – Ir, co się z tobą dzieje? Czy coś się stało w domu?” – zapytał jej kolega.
“Nic w domu. Ale miałam iść na rentę, ale idę do sekretarki. Na starość zaszłam w ciążę, i to z bliźniakami. Lekarze mówią, że w moim wieku niebezpiecznie jest mieć jedno, ale ja mam dwoje. Jednego muszę zabrać ze sobą.
Mężczyzna jest szczęśliwy, ale jego córka nie jest szczęśliwa, mówi: “Dlaczego musisz gryźć ludzi? Ile masz lat?” Mówię jej, że dzieci mogą rodzić się chore lub niepełnosprawne. Mówi, że nie chce dzielić się matką z niegrzecznymi dziećmi. Może córka ma rację? Mam ją, a jej syn jest moim wnukiem. Po co tak narażać siebie i swoje dzieci? Trzeba zabić jedno i dać życie drugiemu, a mnie nie wolno zostawić dwójki. I myślę: albo urodzę dwoje, albo nie urodzę wcale. Ale jeśli urodzę dwoje, ryzyko, że moja córka zostanie osierocona, jest ogromne.
Mąż tylko prosi mnie o dzieci, mówi “chociaż jedno, marzę o dziecku”, mówi też “ciąża w tym wieku to cud, urok, jak Bóg da, to trzeba urodzić!”, więc może faktycznie nie odrzuca daru losu. Nie wiem co robić, nie mogę być rozdarta… Wszyscy czegoś ode mnie wymagają, a ja już nie wiem co robić. Dla dzieci czas płynie, tam się rozwijają, a mój czas zatrzymał się w dniu, w którym dowiedziałam się o ciąży. Co myślicie po wysłuchaniu tej historii? Czy córka Iryny powiedziała to dobrze, czy jest wielką egoistką? Czy jej mąż nie jest egoistą, skoro nalega na posiadanie przynajmniej jednego dziecka? Wie, że to ogromne ryzyko dla jego żony, ponieważ jest uważana za starą rodaczkę, prawda?