Kiedy po raz pierwszy poszłam spotkać się z rodzicami mojego narzeczonego, spodziewałam się wszystkiego oprócz tego, co się wydarzyło. Mój narzeczony, Anton, zawsze wydawał mi się ucieleśnieniem męskości i niezależności. Ale tego dnia moje postrzeganie go zmieniło się diametralnie… Siedzieliśmy w przytulnym salonie domu jego rodziców. Byłam trochę zdenerwowana, ale starałam się tego nie okazywać. Wszystko zaczęło się całkiem normalnie – herbata, ciasteczka, wymiana uprzejmości. Wtedy nie mogłem sobie wyobrazić, że w ciągu zaledwie kilku minut moja opinia o Antonie zmieni się tak diametralnie.
“Anton, pamiętasz jak byłeś dzieckiem i nie mogłeś zasnąć bez swojego pluszowego misia?” zapytała wesoło jego mama. Uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie małego Antona z misiem. Ale mój narzeczony tylko spojrzał na mnie niezręcznie. “Mamo, dlaczego o tym wspomniałaś?” – jego głos brzmiał na spięty. “Och, przepraszam, oczywiście. Pamiętasz, jak płakałeś, gdy pierwszy raz poszedłeś do szkoły? Musiałam zostać z tobą na pierwszej lekcji!” – kontynuowała, zupełnie nie zważając na jego zakłopotanie. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że Anton, mój brutalny i niezależny Anton, był w rzeczywistości “chłopcem mamusi”. Moja głowa była pełna pytań i wątpliwości. Jak to możliwe? Zawsze wydawał mi się taki niezależny. Podróż do domu upłynęła w ciszy.
Próbowałem ułożyć wszystkie elementy układanki w mojej głowie, ale im więcej o tym myślałem, tym trudniejsze się to stawało. Anton wydawał się wyraźnie zaniepokojony. “Wszystko w porządku?” zapytał w końcu. “Tak, jestem tylko… trochę zaskoczony. Zawsze wydawałeś mi się taki niezależny, a dzisiaj…” “Rozumiem. To moja mama, ona taka jest…” potrząsnął głową. Ale pytania pozostały. “Teraz muszę dokonać trudnego wyboru. Czy powinienem kontynuować budowanie relacji z osobą, która okazała się zupełnie inna od tego, co sobie wyobrażałem? A może to tylko mały niuans w mozaice jego osobowości, który nie powinien wpływać na naszą przyszłość?