Po narodzeniu dziecka harmonia w naszych związkach zniknęła, co prowadziło do częstych kłótni. Dziwnym było, że mój mąż, który niecierpliwie oczekiwał na rodzicielstwo, zaczął oburzać się na brak mojego dochodu, oskarżając mnie o to, że obciążam go finansowo. Taka zmiana w jego zachowaniu była niespodziewana, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zawsze widziałam w nim wsparcie i życzliwość, pomimo tego, co opowiadali moje przyjaciółki o swoich małżeństwach. Przez dziewięć miesięcy jego złośliwych uwag i poczucia upokorzenia doszłam do granicy.
Mimo że byłam wspaniałą matką i gospodynią domową pracującą na pełny etat, czułam się niedoceniona i zaczęłam myśleć o rozwodzie, uspokajając siebie tym, że jestem finansowo niezależna i mam prawo do alimentów. Rozmawiając z jego matką o naszych trudnościach, spotkałam się z jej nieufnością. Teściowa nawet nie mogła sobie wyobrazić, że wychowała takiego niewdzięcznego syna. Następne błagania męża o wybaczenie i obietnice zmiany, a także jego próby wyrażenia wdzięczności w postaci prezentów i pomocy z naszym dzieckiem, zmusiły mnie do zawieszenia procesu rozwodowego.
Choć w moim wnętrzu nadal tkwi żal, na razie nie jestem gotowa zniszczyć naszej rodziny. Patrząc na szczere wysiłki i życzliwość mojego męża, z ostrożnym optymizmem patrzę na to, że przeżyliśmy ten trudny okres. Powszechne przekonanie, że pierwszy rok rodzicielstwa jest najtrudniejszy, wydaje się być prawdziwe także dla nas, ale mam nadzieję na jasną i szczęśliwą wspólną przyszłość.