Sofia przez kilka sekund nie mogła wydobyć z siebie głosu. Czuła przenikliwy wzrok Carmen, jakby ta chciała ją rozliczyć z samego faktu, że otrzymała spadek. Mateo patrzył bezradnie raz na matkę, raz na żonę, a atmosfera w salonie stawała się coraz cięższa.
— Carmen — odezwała się w końcu Sofia spokojnym tonem. — Ana jest dorosła. Jeśli potrzebuje pomocy, możemy ją wesprzeć, ale nie w taki sposób.
— Co to znaczy „nie w taki sposób”? — podniosła głos teściowa. — Ty masz mieszkanie. Nie płacisz czynszu. Masz odłożone pieniądze. A Ana wciąż tuła się z jednego wynajmu do drugiego jak bezdomna! To nie jest sprawiedliwe.
Mateo poruszył się nerwowo. — Mamo, proszę…
Ale Carmen nie ustępowała. — Skoro jesteś żoną w tej rodzinie, powinnaś myśleć także o innych! Co by ci szkodziło kupić Ani kawalerkę? To byłby normalny, oczywisty gest!
Sofia poczuła, jak krew napływa jej do twarzy. Nigdy wcześniej nikt tak otwarcie nie zażądał od niej, by wyrzekła się tego, co latami pielęgnowała i chroniła.
— Nie, — powiedziała stanowczo. — Nie kupię mieszkania dla siostry Matea.
Carmen zerwała się nagle z krzesła. W dłoniach ścisnęła serwetkę tak mocno, że aż się pogniotła.
— Tak się do mnie odzywasz? Do mnie, która sama wychowałam Matea? Która poświęciła tyle, żeby miał przyszłość? A teraz ty, ze swoim spadkiem, nie chcesz się niczym podzielić?
— To nie kwestia dzielenia się, — odparła Sofia. — Ja i Mateo wspólnie decydujemy, co zrobić z naszymi pieniędzmi. Ale życie Any nie jest moją odpowiedzialnością.
Mateo potarł nerwowo skronie. — Mamo, Sofia ma rację. Nie możemy tak postąpić.
W oczach Carmen pojawiły się łzy, lecz widać w nich było więcej gniewu niż bólu. — A więc to ona cię odwróciła przeciwko mnie, Mateo! Ja chciałam tylko dobra rodziny, a ty wolisz słuchać jej!
Sofia zebrała całą odwagę. — Jeśli dla pani „dobro rodziny” oznacza, że mam płacić za błędy innych, to rzeczywiście mamy problem.
Zapadła długa, ciężka cisza. W końcu Carmen chwyciła torebkę i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Po chwili Mateo podszedł do żony. — Przykro mi, Sofia. Nie spodziewałem się, że mama powie coś takiego.
Sofia spojrzała mu prosto w oczy. — Nie będę przepraszać za to, że bronię tego, co należy do mnie.
Tego wieczoru, patrząc przez okno na światła Barcelony, Sofia po raz pierwszy poczuła, że postawiła wyraźną granicę między swoim małżeństwem a zewnętrzną presją. Wiedziała, że to nie była ostatnia konfrontacja, ale była pewna jednego: od teraz nikt nie będzie jej dyktował, co ma zrobić ze s
