„Boże spraw, by pan młody i kochanka byli na weselu” – powiedziała Julia – „Czas zacząć nowe życie”

Julka już na wpół śpiąca patrzyła spod swoich czarnych przedłużonych rzęs na to, co się działo. Niektórzy tańczyli już nie w rytm muzyki, a na pewno nie tej aktualnie granej, inni głośno kłócili się ze sobą, próbując zakrzyczeć rozmówcę i wszystko wokół, inni z kolei jak Julka drzemali przy stole lub zamierzali właśnie to zrobić. Gorset sukni ślubnej zbyt mocno ją ściskał i ranił jej żebra – widocznie jedna z fiszbin przebiła koronkę i bezlitośnie wbijała się w jej plecy. Nadszedł czas, aby zakończyć tę imprezę, trzeba tylko poprosić wodzireja, aby wzniósł ostatni toast i podziękował gościom. Julka po raz kolejny przebiegła wzrokiem po gościach – Sylwii nie było, Kamil też gdzieś przepadł, a jej mąż wyszedł na chwilę z innymi, aby zapalić i również nie było go już od dłuższej chwilii.

Chyba znów się z kimś zagadał. Julka chciała szybko wrócić do domu, ponieważ marzyła już tylko o tym, by położyć się do łóżka i zasnąć. Niechętnie wstała od stołu i powoli wyszła na zewnątrz.
– Och, to panna młoda! Proszę, zatańcz ze mną! – pięcioletni syn ciotki Lilianny złapał ją za rękę. Julka zrobiła z chłopcem dwa kółka, pocałowała w go czubek głowy i ruszyła dalej. Ilość wypitego szampana nie pozwoliłby jej na zbyt długie tańczenie, poza tym ogarniała ją coraz większa senność.

Była ciepła, ale też duszna sierpniowa noc. Julka zatrzymała się, chcą zaczerpnąć świeżego powietrza na kolorowym patio restauracji wynajętej przez nich na wesele. W głowie nagle jak błysk pojawiły się wspomnienia tak całkiem niedawnych przygotowań do wesela: kupowania kwiatów, wynajmowania samochodu, projektowanie i rozwożenie zaproszeń oraz robienie listy gości. Wszystko to zajęło im całe sześć miesięcy życia i wydali na to mnóstwo pieniędzy. Teraz wesele zbliżało się do końca, a jutro dla wszystkich chętnych miały być zorganizowane poprawiny, chociaż na takiej imprezie zwykle jest dużo mniej osób.
– Gdzie Paweł? – Julia zapytała Kamila – świadka i przyjaciela Pawła.
– Hmmm… Jest nieco zacięty. Nie widział, jak Julia wychodzi na zewnątrz z restauracji, dlatego niewiele myśląc kontynuował: – Pewnie poszedł na salę albo może do toalety.

Za niepewnymi słowami coś musiało się kryć, z czego dziewczyna natychmiast zdała sobie sprawę – poczuła, że chyba coś jest nie tak. Odwróciła się gwałtownie i poszła na salę. Wejście było jedno, nie mogła się więc rozminąć z Pawłem. Kamil rzuciła się za nią, ale ta zatrzasnęła za nim drzwi i kierowana jakimś przeczuciem zatrzasnęła za sobą drzwi, a potem zaczęła wołać:
– Paweł! Paweł! – Głośne dźwięki muzyki zagłuszały jednak jej krzyk. Kelnerzy powoli sprzątali już weselne stoły – Paweł!

Wówczas w jej głowie rozbłysła myśl, że być może jej świeżo upieczony mąż po prostu opuścił restaurację. Ale jak i dlaczego? Na ucieczkę już trochę za późno, w końcu zawarli już małżeństwo. Julka nie poddawała się i wciąż szukała męża.
– Paweł! – Wołając weszła do łazienki ale wydawało się, że w środku nikogo nie ma. Zatrzasnęła drzwi i natychmiast otworzyła ponownie, bo usłyszała z wewnątrz jakiś szelest i odgłosy z kabiny znajdującej się na końcu pomieszczenia. Julka szybkim krokiem podeszła do drzwi tej kabiny i szarpiąc je otworzyła. W tym momencie zobaczyła swojego męża z dziewczyną grającą w zespole weselnym, który sami wybrali spośród setek innych. Wszystko, co mogła teraz zrobić, to spoliczkować męża, a potem po prostu wyjść. Julka odwróciła się na pięcie i pobiegła na salę, gdzie znajdowało się pudełko z kopertami z pieniędzmi.
Julka, zabrała je, potem do torebki spakowała butelkę szampana i po prostu wyszła.

Ogólnie rzecz biorąc podczas tego weselnego zamieszania nikt nie zwrócił na nią uwagi. Do środka wszedł także Kamił, który od dawna już próbował dostać się do środka. Złapał ją za ręce i próbował coś wytłumaczyć, jednak Julia mu się wyrwała i po wyjściu z restauracji złapała pierwszy lepszy samochód.
– Podwiezie mnie Pan na dworzec?
– A Ty co, uciekająca panna młoda? Odwiozę.
– Nie do końca, nie zdążyłam uciec w odpowiednim momendzie.
Na werandzie stał ciągle Kamil i gestami chyba próbował jej coś wytłumaczyć. Nie widziała nigdzie Pawła – albo nie zdążył założyć spodni i wybiec, albo było mu wstyd pokazywać się swojej świeżo upieczonej żonie na oczy.
– Poproszę jeden bilet do Warszawy.

Dziewczyna w oknie kasy dworcowej spojrzała zdziwiona na Julię.
– Ma Pani szczęście, zostało ostatnie miejsce. Ma Pani do pociągu jeszcze jakąś godzinę.
Julka siedziała na peronie i pisała SMS do mamy. Niech jej rodzice się nie martwią, a reszta sama jakoś się ułoży. W wagonie pociągu Julka piła szampana, a pasażerowie rozkładali swoje rzeczy, przygotowując się do długiej podróży. Kto mógł przewidzieć, że dzisiejszy dzień tak się skończyć. Konduktorka, która była na służbie widząc dziewczynę w sukni ślubnej zdała sobie sprawę, że musiało się naprawdę coś stać, dlatego dała jej swoje szorty, klapki i za dużą koszulkę, aby mogła jechać w komfortowych warunkach. Zwiędły wianek wciąż był na jej głowie i tylko to teraz przypominało jej o minionej, okropnej nocy.

Dawno, dawno temu Julka chciała pracować jako sekretarka w dużej firmie, spotykać się i obsługiwać ważnych gości biznesowych, a wieczorem chodzić po miejskim rynku. Może właśnie nadszedł czas na spełnienie swoich marzeń? W każdym razie pożegnała się z rodzinnym miastem w dość śmieszny i nieoczekiwany sposób, ale jednak to zrobiła. Za oknem migały małe wioski i rozległe pole, a przed nią było nowe, nieznane życie. Trzeba było otworzyć w nim nowy rozdział.

Related Posts