Pochodzę z wioski, gdzie poznałam mojego męża i wyszłam za mąż. Przez całe życie małżeńskie marzyłam o rozwodzie, ale nigdy nikomu o tym nie powiedziałam. A teraz, kiedy przeszedłem na emeryturę, postanowiłem złożyć pozew o rozwód. Jestem na emeryturze dopiero od miesiąca, a już zdążyłam przewartościować całe swoje życie. Ze wstydem przyznaję, że większość życia spędziłam w związku małżeńskim z mężczyzną, który nigdy mnie nie doceniał. To było tak, jakby łuski spadły mi z oczu.
Przez pierwsze dziesięć lat naszego małżeństwa mieszkaliśmy w wiosce, gdzie opinie innych mają ogromny wpływ. W wiosce praktycznie nie ma rozwodów. Musisz to znosić, bo gdzie znajdziesz lepszego męża? Na początku uważałam moją teściową za źródło wszystkich moich kłopotów. Myślałam, że to przez nią nie powinnam wychodzić z domu, że źle wychowuję dzieci i nie radzę sobie z obowiązkami domowymi. Wciąż skrycie marzyłem o rozwodzie, ale co tam,
“ludzie by nie zrozumieli”. Potem odziedziczyłam po rodzicach mieszkanie w mieście. Mój mąż nadal nie był w stanie dostosować się i znaleźć przyzwoitej pracy.Stałem się głównym żywicielem rodziny, ale całkowita kontrola i wyrzuty nie ustały. Więc to nie była tylko moja teściowa. Ale nadal to znosiłem, ponieważ dzieci były w trakcie zmiany i nie chciałem ich denerwować naszym rozwodem. Później dzieci dorosły i założyły własne rodziny.
Ale znowu, jakoś nie czułam się komfortowo składając pozew o rozwód, żyjąc obok siebie przez tyle lat. Ale miesiąc temu przeszłam na emeryturę i usłyszałam, jak mąż pyta mnie, gdzie teraz będę pracować, bo musimy z czegoś żyć. On sam przez długi czas był bezrobotny. Wtedy moja cierpliwość pękła. Całe życie przeleciało mi przed oczami i pomyślałam: czy naprawdę chcę spędzić resztę życia z tym człowiekiem po tylu latach życia? Moja młodość się skończyła i nie mam nic dobrego do zapamiętania.
Tego samego dnia spakowałam rzeczy męża i wysłałam go do matki na wieś. Mieszkanie jest moje, więc mam prawo rozporządzać nim, jak chcę. Ale nasze dzieci nie rozumiały moich działań. Oczywiście nie spodziewałam się, że zaakceptują moją decyzję, ale dzieci zorganizowały prawdziwy bojkot, domagając się, abym wybaczyła ich ojcu i przyjęła go z powrotem. Powiedziały nawet, że wstydzą się mnie przed swatami. Ale ja tego nie chcę. Mam go dość przez całe życie. Czy ten człowiek naprawdę doprowadził nasze dzieci do rozsądku?
Próbowałem im powiedzieć, że jesteśmy sobie obcy i nie ma sensu utrzymywać czegoś, co już dawno zniknęło. Ale oni zdają się mnie nie słuchać albo nie chcą mnie słuchać. Mój mąż dzwoni do mnie codziennie, prosząc, żebym go przyjęła z powrotem, mówiąc, że jesteśmy małżeństwem od 35 lat, a ja postanowiłam koncertować na starość. Oni wszyscy są tak bardzo na mnie – mój mąż, dzieci i teściowa – że już nawet nie wiem, co robić. Ale czuję, że nie chcę już z nim żyć. Mam dość, dość już wycierpiałam. Ale jak im to wszystko wytłumaczyć i nie ugiąć się po raz kolejny pod wpływem okoliczności…