Pochodzę z sierocińca. Wydawało mi się, że nic w moim życiu się nie układa, dopóki pewna starsza pani nie otarła moich łez… Moje życie było walką od dziecka. Od urodzenia dorastałam w sierocińcu: rodzice podrzucili mnie do szpitala i zniknęli. Życie w sierocińcu nie było słodkie i wcześnie musiałam stać się niezależna. Aż do wieku nastoletniego spędzałam każdy wieczór przy oknie i marzyłam, że mama przyjdzie i mnie zabierze.
W tamtym czasie miałam obsesję na punkcie mojej mamy – miałam wszystkie jej rysunki, przychodziła do mnie w snach – taka piękna i cała w kwiatach. Ale oczywiście nikt nigdy po mnie nie przyszedł. Ale w sierocińcu nawet nie wiedziałam, że moje życie będzie jeszcze trudniejsze. Po ukończeniu college’u pracowałem w fabryce, z której dostałem mały pokój w akademiku.
A sąsiedzi, których miałem, byli po prostu okropni. Rodzice pili co wieczór, a dzieci były pozostawione same sobie i kradły różne drobiazgi sąsiadom. Pewnej nocy wróciłem z pracy bardzo zmęczony: drzwi do mojego pokoju były wyłamane, a wszystko w środku wywrócone do góry nogami. Pieniądze, które oszczędzałem z każdej pensji, zniknęły, a potem poszedłem na policję.
“Jesteśmy uczciwą rodziną, o co nas oskarżacie?” krzyczała moja sąsiadka Klava, ledwo mogąc ustać na nogach. “Wynoś się stąd, bo pożałujesz!” krzyczał jej mąż i łapiąc mnie za kołnierz, wrzucił mnie do wejścia. Poszedłem do parku i usiadłem na ławce. Byłem przepełniony niechęcią do wszystkiego, co się działo. A co najważniejsze, nie miałem nawet nikogo, z kim mógłbym podzielić się swoim smutkiem. Nie miałam przyjaciół ani rodziny.
– “Dziecko, dlaczego tak gorzko płaczesz?” – zapytała mnie babcia, która spacerowała po parku z małym białym pieskiem. Po tych słowach zrobiło mi się siebie żal, a łzy popłynęły jak rzeka. To była pierwsza osoba, która zapytała mnie o mnie i poczułam się zakłopotana. Było mi jednak tak ciepło, że przez dwie godziny opowiadałam jej o swoim życiu.
Był już późny zimny wieczór i nawet pies zaczął skomleć. “Anna, chodź do mnie, poczęstuję cię ciastem, zrobię ci herbatę, ogrzejesz się” – powiedziała babcia, a ja nie oparłam się jej i w milczeniu poszłam za nią. Tej nocy zostałam z Virą Illivną, a rano razem poszłyśmy na posterunek policji. Policja przeprowadziła godzinę wychowawczą z moimi sąsiadami i obiecała mi zwrot pieniędzy. Od tego dnia prawie każdego wieczoru byłam u Very Illivny. Biegłam z pracy do tej starszej pani, jakby to były wakacje.
Nie mogłam uwierzyć, że w moim życiu pojawiła się osoba, z którą mogłam podzielić się swoimi doświadczeniami. Vera Illivna była tak samo samotna jak ja. Pochowała męża dawno temu, a Bóg nie dał im dzieci. Przywiązaliśmy się do siebie i spieszyłem do niej z pracy, wiedząc, że jestem oczekiwany i potrzebny. Pewnego razu Vera Illivna spadła ze schodów i złamała rękę; poprosiła mnie, żebym z nią zamieszkała.
Na początku się wstydziłam, ale zdałam sobie sprawę, że potrzebuje mojej pomocy. Zaczęłyśmy więc mieszkać razem i w końcu babcia potajemnie przepisała na mnie mieszkanie i daczę – nawet się tego nie spodziewałam. Moje marzenia zaczęły się spełniać – miałam własne mieszkanie i ukochaną osobę u boku. Latem postanowiliśmy z babcią pojechać do daczy i poprosiła naszego sąsiada Maxima, żeby nas zabrał.
Od dawna podobał mi się ten facet, ale nigdy nie sądziłam, że zwróci na mnie uwagę. Jak się okazało, moja babcia od dawna chciała mnie umówić z Maximem, ale nie dawałam jej żadnych szans, bo pracowałam od rana do nocy. I oto jesteśmy, nasza trójka siedzi w samochodzie. Wieczorem Maxim ugotował grilla, ustawiliśmy piękny stół w ogrodzie i usiedliśmy do kolacji.
Potem babcia wyszła na spacer z psem, a Maksym podszedł do mnie: “Aniu, kocham cię od dawna, chyba od pierwszego wejrzenia, jak tylko zobaczyłem cię na podeście”. Uśmiechnęłam się do Maksyma i przytuliłam go. Rok temu nie marzyłam o takim szczęściu. W tym czasie znalazłam bratnią duszę – babcię, znalazłam przytulny dom i ukochanego. Nie przestawaj wierzyć!