“Mój mąż zdradzał mnie z inną kobietą. Na początku mu wybaczyłam, myśląc, że jednorazowy wybryk. W końcu jednak zostawił mnie na kompletnym lodzie i do niej odszedł. Na początku bardzo to przeżywałam, ale teraz sytuacja się zmieniła”.
Ślepo wierzyłam w wierność męża
My kobiety chyba tak mamy, że ślepo chcemy wierzyć w wierność naszych mężczyzn. Nie inaczej było też w moim przypadku. Nawet, gdy wszystkie sygnały na niebie i ziemię wskazały jasno, że mój partner mnie zdradza, ja w to nie wierzyłam i wmawiałam sobie, że to musi być przeciążenie pracą, i zmęczenie.
Może jednak zacznę moją opowieść od początku. Z Jackiem weszłam w związek kilkadziesiąt lat temu. Ja miałem wtedy 18, a on 21 lat i wtedy wydawało mi się ta różnica wieku, nie jest żadnym kłopotem. Wydawało mi się, że mój partner będzie zadowolony z tego, że ma młodszą o kilka lat kobietę. Okazuje się jednak, że to mu nie wystarczało.
Było wiele różnych oznak tego, że mój mąż nie jest mi wierny i to już od dłuższego czasu. Tak naprawdę zaczęło się to wtedy, gdy pojawiły się dzieci. Już wtedy mój mąż późno wracał z pracy i wykręcał się zmęczeniem. W końcu już kompletnie stracił mną zainteresowanie. Tak naprawdę ja tylko tam prałam, gotowałam i zajmowałam się domem. Mój mąż natomiast ciągle był nieobecny myślami i rzadko był obecny fizycznie. Byłam na tyle głupia, że nawet nie przyszło mi do głowy, że mąż mnie zdradza. A potem okazało się, że się myliłam. Przyłapałam go na zdradzie i wybaczyłam, prosząc, żeby nie odchodził….
Cieszę się, że mąż mnie zostawił
Byliśmy ze sobą jeszcze trzy miesiące, a potem on odszedł do kochanki młodszej od niego o 30 lat. Na początku przeżywałam to strasznie, ale teraz z dnia na dzień widzę, że niepotrzebnie.
Od odejścia mojego męża minęło już 5 lat. Od tego czasu zmieniłam swoje życia i zaczęłam spełniać swoje największe marzenie — podróże po świecie. Odwiedziłam już wszystkie państwa Europy i kilka azjatyckich i afrykańskich. A teraz przyszedł czas na Amerykę.
Bałam się, że nie dam sobie sama rady i że samotność będzie zbyt straszna. W rzeczywistości, po jego odejściu znalazłam sobie wiele koleżanek i odżyłam. Nie związałam się z innym, bo nie chcę, ale naprawdę obecność mężczyzny nie jest warunkiem koniecznym bycia szczęśliwą kobietą.
A i najważniejsze. Czasem widuję mojego męża i jego nową kobietę i z uśmiechem patrzę, jak ona się przy nim cudnie starzeje.
Co roku mamy takie rodzinne spotkania i wtedy on z nią przychodzi, a ja nie mogę w to uwierzyć, że ona wygląda już tak staro, a ja młodnieję z każdym rokiem.