Rok temu poznałem ją, która wydawała mi się wtedy miłością mojego życia, moją bratnią duszą. Mam teraz trzydzieści pięć lat. Solidny, jak wujek. Z mieszkaniem, samochodem, lukratywną pracą. W moim życiu były kobiety. Ale żadna z nich nie wywoływała takich emocji jak ona. Sprawiła, że zakochałem się w niej jako chłopak. Miałem w głowie jedną myśl – Ona musi być moja. Bez względu na wszystko. Nic nie mogło mnie powstrzymać.
Po spotkaniu z nią pojawiła się przeszkoda pozornie nie do pokonania. Jest mężatką i matką dwójki dzieci. Wydawać by się mogło, że sam los krzyczy do niej: “Daj sobie spokój!”. Ale podczas gdy los jest ulotny, przyjaciel jest całkowicie materialny. Powiedział: “Po co ci małżeństwo i dzieci? Czy nie ma wystarczająco dużo samotnych kobiet dla ciebie?”.
“Nie” – odpowiedziałem. Ale nie posłuchałem ani losu, ani mojej przyjaciółki. Nalegałem i w końcu zgodziła się przyjąć moje zaproszenie do restauracji. Ten wieczór był punktem zwrotnym, dużo rozmawialiśmy, znaleźliśmy wiele punktów stycznych i zaczęliśmy rozmawiać. Około 23:00 doszliśmy do siebie. Powiedziała, że musi iść i pobiegła do domu. Zdałem sobie sprawę, że lody zostały przełamane. Nasze potajemne spotkania trwały przez kolejne trzy miesiące i w końcu stało się!
Zostawiła swoją rodzinę, męża i dzieci, by zamieszkać ze mną. Moje szczęście nie znało granic. Teraz mogłem ją przytulać i całować o każdej porze dnia i nocy. Mniej więcej miesiąc temu zdałem sobie sprawę, że moje zauroczenie nie przerodziło się w miłość. Zaczęła mnie denerwować. Nie chcę jej już przy sobie, ale nie mogę jej tego powiedzieć.
Oderwałem ją od jej rodziny, a teraz mam ją wyrzucić? Nie chcę już z nią mieszkać, nie mam prawa jej wyrzucać. Muszę tylko być cierpliwy i mieć nadzieję, że pojawi się ktoś inny, kto mi ją odbierze. Chciałbym, żeby wkrótce pojawił się w jej życiu.