– Hej, jak się masz? Kiedy będzie śniadanie?- zapytała wnuczka kapryśnie.
Babcia złożyła ręce na brzuchu:
– Nie, wnuczko, moja droga. Po pierwsze nie jestem dla ciebie „Hej”, a po drugie nie jestem twoją służącą. Chcesz jeść? Wstań, idź do kurnika po jajka. Po drodze wejdź do ogrodu i zbierz ogórki. Wtedy zjemy śniadanie. I pamiętaj, będziesz u mnie mieszkała ale nie pozwolę do siebie tak mówić. I nigdy nie będę karmiła kogoś, kto na to nie zapracuje.
Wnuczka krzyknęła:
– I tak będziesz! Ty też pamiętaj, nigdy nie będę pytała jak mam mówić. Będę mówiła tak jak chcę! I zawsze dostaję to, czego chcę!
Babcia spojrzała na nią i westchnęła głęboko:
– Tak, do tej pory moja córka cię rozpieszczała, niech jej ziemia lekką będzie. Powiedziałam ci jakie zasady u mnie obowiązują a ty to usłyszałaś. I tak będzie.
Wnuczka głośno trzasnęła drzwiami.
Stanęła na werandzie, nasłuchiwała. Cisza. „Zgłodnieje to wstanie” pomyślała i poszła do ogrodu. Tam dała upust łzom, dopóki nikt jej nie widział. To przed wnuczką trzyma twarz, ale w rzeczywistości wszystko ją boli w środku. Córko, wyszeptała i spojrzała w niebo. Nie zauważyła, że Lara stała się narcystyczna i nic dobrego z domu nie pamiętała. Wydawało jej się, że nie rozpieszczała córki zbytnio. Jednak zachowanie wnuczki pokazywało, że Magda nie wychowała jej dobrze.
Dawno, dawno temu Magda popełniła wielki błąd w swoim życiu. Wyrzuciła z domu męża i ojca córki. Michał był dobrym człowiekiem, rodzinnym. Wszyscy jej go zazdrościli. Magda, nauczycielka młodszych klas, nie wiedziała nawet, z której strony podchodzić do bydła. I tak wszystko robił Michał. A ona miała nieskończoną ilość zeszytów do sprawdzenia i rady pedagogiczne. Przyjechała z miasta do tej wsi, bo taki dostała przydział.
Najpierw chciała przepracować przydzielony termin i wrócić do miasta. Ale Michał, taki piękny i delikatny, zniweczył wszystkie jej plany. Tylko przez niego została w wiosce. A potem tak się przyzwyczaiła, że nie chciała już wyjeżdżać.
Pobrali się, chociaż jej rodzice byli temu przeciwni. Intelektualiści w czwartym pokoleniu nie przyjęli dobrze zięcia ze wsi. Wydawał im się zbyt prosty i niewykształcony. Zawsze mieli nadzieję, że wyjdzie za syna ich przyjaciół, Pawła. Magda jednak zawsze była uparta, więc tym razem również postawiła na swoim. Miała nadzieję, że z czasem rodzice przekonają się do jej męża i go pokochają takiego, jakim jest.
Gdy Lara miała dziesięć lat, Michał zmienił wiarę. Nie zauważyła tego ale opowiedziano jej o tym w szczegółach. Magda nie mogła się z tym pogodzić i wyrzuciła Michała z domu, chociaż mąż przysięgał, że nie robi nic złego. Po rozwodzie Michał zachorował. Gasł szybko jak świeczka, dosłownie w ciągu kilku miesięcy już go nie było.
Córka po skończeniu szkoły wyjechała do miasta. I z każdym jej przyjazdem Magda widziała jak jej córka się zmieniła. A kiedy powiedziała, że poślubia mężczyznę starszego od niej o trzydzieści lat, złapała się za głowę. Zaczęła przekonywać Larę, że nie może tak zrujnować swojej młodości. Na to córka cynicznie oświadczyła, że małżeństwo z miłości nie jest modne. Wtedy Magda jej powiedziała: – nie chcę widzieć, jak niszczysz swoje życie. I dlatego nie wezmę udziału w tym szaleństwie, zwanym ślubem.
Lara po prostu wzruszyła ramionami i odjechała. Okazało się, że na zawsze. Magda nawet nie wiedziała, że ma wnuczkę, dopóki nie zadzwonili z opieki. Okazało się, że córka i zięć zginęli w górach, gdzie wyjechali na urlop. Nie zabrali ze sobą Basi, bo postanowili odpocząć razem. A Magdzie o tym, co się stało nikt nic nie powiedział, ponieważ nikt z ich otoczenia nie wiedział, że Lara ma matkę. Dopiero opieka społeczna przejrzała wszystkie papiery w poszukiwaniu krewnych dziewczynki i tak natrafili na babcię. I tym sposobem Basia znalazła się u niej w domu. Magda otarła łzy i weszła do mieszkania. Basia nawet nie wstała. Magda spojrzała na nią, i pomimo że jej dusza płakała, wzięła się pod boki i surowo powiedziała:
– Basiu, jesteś już dużą dziewczynką, czy nie możesz wstać i posprzątać?
Dziewczyna wydymała usta. Milczała przez chwilę po czym powiedziała:
– Pokaż mi ten kurnik.
Magda, powstrzymując śmiech, podziwiała potem wnuczkę, całą w piórach i odchodach, ale bez jajek.
Krok po kroku, Magda reedukowała wnuczkę. W wieku osiemnastu lat z łatwością mogła pielić grządki i usuwać obornik od krowy. Wszystkie jej złe nawyki należały już do przeszłości. Magdę wciąż jednak martwiła jedna sprawa. Basia miała sporo pieniędzy na koncie po matce. Magda, jako opiekun, nie wzięła stamtąd ani grosza, żyły tylko z jej emerytury.
A jeśli duże pieniądze znowu ją zepsują? Miała nadzieję, że nie, że wysiłek, jaki włożyła w wychowanie wnuczki nie pójdzie na marne.