“Może udałoby się uratować moje małżeństwo, ale podjęłam inną decyzję…”

“Po kilku latach wspólnego życia w Londynie mój mąż mnie zostawił. Powiedział, że wiążąc się ze mną liczył na coś więcej. Poza tym zakochał się i chciał wrócić do kraju. Zaczęłam się już godzić z tą sytuacją, gdy któregoś dnia zapukał do moich drzwi…” Katarzyna, 30 lat

– Nie obudziłam cię, córeczko? – w słuchawce usłyszałam głos mamy. Spojrzałam na zegarek. Była szósta.
– Coś się stało? – zapytałam.
– Nie, chciałam ci tylko powiedzieć, że ojciec dostał termin do sanatorium. Już za dwa miesiące! – ucieszyła się. – W końcu będę mogła do ciebie przyjechać. Pokażesz mi Londyn, a ja nagotuję polskich specjałów, które Aruś tak lubi! A właśnie, jak się miewa mój ulubiony zięć?

Tego się nie spodziewałam! Zrobiło mi się słabo na samą myśl, że będą musiała ugościć mamę i to w sytuacji, w której się znalazłam.
– A, dobrze. Leży obok mnie i właśnie się budzi – skłamałam, zerkając na puste miejsce w moim łóżku.
– No to wam nie przeszkadzam – powiedziała i czym prędzej się pożegnała.

Mama nie wiedziała, że Arek się wyprowadził

Odłożyłam telefon i opadłam na poduszkę. „Boże, co ja teraz zrobię?”, zastanawiałam się spanikowana. „Co w tę mamę wstąpiło?! Przez tyle lat nie chciała mnie odwiedzić, bo twierdziła, że boi się latać. A teraz, gdy moje życie się rozpadło się na tysiąc kawałków, postanowiła przylecieć”. Powłócząc nogami, poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawę.

że mój mąż mnie zostawił. Odszedł, mówiąc, że wiążąc się ze mną, liczył na coś więcej. Że nie chce już tkwić w obcym kraju. Poza tym zakochał się w koleżance z liceum, z którą odnowił kontakt. Tylko ona go rozumie. Kiedy tylko urządzi się w kraju, złoży pozew o rozwód. Jak miałam powiedzieć o tym wszystkim mamie?

Ubrałam się i spojrzałam w lustro. Cóż… Nie wyglądałam kwitnąco. Przez ostatnie zmartwienia sporo schudłam, moja twarz się wydłużyła, a worki pod oczami podkreślały smutne spojrzenie. Nie zdążyłam nałożyć podkładu, którym maskowałam zmęczenie, gdy usłyszałam pukanie do drzwi…

Jacek nie był w moim typie, ale podnosił mnie na duchu

 

W progu mojego mieszkania stał Jacek, kolega z pracy. Od jakiegoś czasu to jemu wypłakiwałam się w rękaw, gdy było mi wyjątkowo źle. Znałam go od niedawna. Przyjechał do Londynu i to ja go szkoliłam, gdy przyjęli go do magazynu, w którym pracowałam. Tak się polubiliśmy, że ciągle braliśmy te same zmiany. Był nieco okrągłym, brodatym czterdziestolatkiem. Do tego stopnia nie w moim typie, że mogłam mu się zwierzać z najskrytszych sekretów.
– Kupiłem bułki na śniadanie. Jeśli to paskudztwo można w ogóle nazwać bułkami – powiedział. – W tym kraju nie potrafią piec porządnego chleba.
– Nie narzekaj. Ten kraj daje ci zarobić całkiem niezłe pieniądze – odparłam.
– Nie narzekam. Po prostu mam ochotę zjeść w twoim towarzystwie.
Wpuściłam go do środka, przepraszając za bałagan w kuchni. Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, a on już wziął się do zmywania.
– Hej! Nie musisz! – krzyknęłam zaskoczona. Żyjąc z moim mężem, odzwyczaiłam się od tego typu zachowań.
– Ale chcę – wzruszył ramionami.
– Jak sytuacja? Mąż się odezwał? – zapytał po chwili.
– Nie, ale mam kolejny problem – wyznałam. – Mama, która nie uznaje rozwodów, chce mnie odwiedzić.
– Jeśli chcesz, poudaję twojego nowego partnera i postaram się, żeby mama mnie polubiła – zaproponował.
– Dzięki, ale chyba się nie zdecyduję – roześmiałam się pełną piersią.

Pierwszy raz rozmawialiśmy więcej o nim niż o mnie

Tamtego poranka jeszcze długo gawędziliśmy. Jacek opowiedział mi trochę więcej o sobie. O pechu do kobiet. Partnerce, która po dziesięciu latach związała się z jego najlepszym kolegą. O decyzji wyjazdu i samotności, którą odczuwał tu w Anglii bardzo dotkliwie. Pierwszy raz rozmawialiśmy więcej o nim niż o mnie. Muszę przyznać, że sprawiło mi to przyjemność. Umówiliśmy się, że w kolejne dni postaramy się wziąć dzienną zmianę, żeby wyjść razem do miasta. Udało się, a ja czułam się w jego towarzystwie tak swojsko i bezpiecznie, jakbym znała go od lat. Nie musiałam grać, kokietować, starać się być atrakcyjniejsza niż byłam. Dzięki niemu przestałam się bać rozmowy z mamą.

Zadzwoniłam do niej po tygodniu i ustaliłyśmy termin jej przyjazdu. Powiedziałam, że mam dla niej niespodziankę.
– Pewnie zostanę babcią, co?! – aż zapiszczała do słuchawki. Na razie nie wyprowadzałam jej z błędu. Chciałam z nią porozmawiać w cztery oczy.

Tydzień przed wizytą mamy ktoś zapukał do moich drzwi

 

Podbiegłam jak na skrzydłach, bo byłam pewna, że to Jacek. Odwiedzał mnie coraz częściej bez uprzedzenia. Otworzyłam z uśmiechem.
– Czyżbyś zatęsknił za moją ka… – nie zdążyłam dokończyć, bo w progu zobaczyłam… Arka. Stał zgarbiony, ze zbolałą miną.
– Cześć – przywitał się. – Wróciłem.
– Słucham? Jak to wróciłeś? – aż mnie zatkało ze zdziwienia. – Chciałeś chyba powiedzieć, że przywiozłeś mi papiery rozwodowe?
– Pomyliłem się. Tak naprawdę nigdy nie chciałem się z tobą rozstawać, wiesz, kochanie? To był błąd. Wybaczysz mi? – zrobił minę, która zawsze mnie rozczulała.
– Już ci wybaczyłam. Dawno temu – westchnęłam. Kurczę, jak to się stało, że na jego widok nie czułam już szybszego bicia serca? Kompletnie nic? Pustka… – Ale jeśli chcesz zostać w Londynie, to musisz sobie poszukać innego mieszkania. Ja już kogoś mam. Widok jego miny był bezcenny.

Chyba nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał

Gdy odchodził spod moich drzwi, wciąż mogłam go zatrzymać. Nawet otworzyłam usta, żeby go zawołać. Żeby kolejny raz ulec. W końcu byłam uczona tego, że najbliższym należy dawać szansę. Poza tym jego obecność na pewno ucieszyłaby mamę, a mnie zwolniłaby z obowiązku wtajemniczania jej w to, co się wydarzyło. Mogłabym odrobinę poudawać. Spróbować jeszcze raz…
Może by się udało uratować moje małżeństwo. Zdrowy rozsądek mi to podpowiadał. Ale wtedy przypomniałam sobie, jak się czułam w obecności Jacka. Przypomniałam sobie jego pucułowatą twarz i dobrotliwe spojrzenie. Jego kawę podawaną mi do łóżka, gdy mówiłam, że nie mam siły wstać. I myśl, że Arka nigdy nie było stać na taki gest. I wtedy właśnie zamknęłam drzwi. Już wiedziałam, że nie zawołam za mężem i nie pozwolę mu na powrót. Miałam siłę, by zmierzyć się ze zmianą. Chyba pierwszy raz w życiu byłam pewna, czego właściwie chcę…

Related Posts