Po narodzinach naszego dziecka czułam się, jakby mój świat wywrócił się do góry nogami. To był trudny czas: ciągły brak snu, niekończące się zmartwienia i niepokój o dziecko. Ale najtrudniejsze było rozczarowanie moim mężem.
W ogóle nie pomagał mi w opiece nad naszym synem. Każdej nocy, kiedy wstawałam, aby nakarmić lub uspokoić dziecko, mój mąż po prostu spał. Czasami nawet wolał spać w salonie, mówiąc, że mu przeszkadzamy. Pewnej nocy, kiedy po raz kolejny siedziałam przy łóżeczku dziecka, nie wytrzymałam i podeszłam do niego. “Sasha, musimy porozmawiać” – powiedziałam, próbując powstrzymać łzy. “O czym?” – odpowiedział sennie. Nie pomagasz mi przy dziecku.
Dlaczego cały czas śpisz w salonie?” – zapytałam, czując narastającą urazę. “Wiesz, jak bardzo jestem zmęczony w pracy” – odpowiedział. “Muszę odpocząć.” “A ja nie?” – oburzyłam się. Zawsze jestem z dzieckiem i potrzebuję twojego wsparcia. Milczał, a ta cisza była nie do zniesienia.
Zdałam sobie sprawę, że ta rozmowa do niczego nie doprowadzi i wróciłam do sypialni. Mijały dni, ale nic się nie zmieniało. Byłam coraz bardziej rozczarowana moim mężem. Pewnego dnia, gdy nie mogłam już poradzić sobie z emocjami, zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Mariny. “Marina, nie wiem, co robić”, wyznałam. “Sasha w ogóle mi nie pomaga. Nawet nie próbuje zrozumieć, jak jest mi ciężko”.
“Może po prostu potrzebuje czasu” – zasugerowała Marina. “Porozmawiaj z nim jeszcze raz, wyjaśnij, jak ważny jest dla ciebie jego udział”. Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym razem, gdy Sasha wrócił z pracy, posadziłam go przy stole i starałam się mówić spokojnie. “Sasha, to naprawdę trudne dla mnie samej” – zaczęłam. “Rozumiem, że jesteś zmęczony pracą, ale nasze dziecko to wspólna odpowiedzialność. Musimy być zespołem. Jego twarz złagodniała i westchnął:
– Przepraszam, Katya, nie zdawałem sobie sprawy, jakie to dla ciebie trudne – powiedział. – Postaram się być przy tobie i pomagać ci bardziej. Te słowa dały mi nadzieję. Zaczęliśmy pracować nad naszym związkiem i stopniowo Sasha zaczęła brać większy udział w życiu naszego syna. Ta droga nie była łatwa, ale nauczyliśmy się być rodziną i wspierać się nawzajem pomimo wszystkich trudności.