Początkowo mój mąż Renat był uważny i wrażliwy, ale z czasem, gdy wzięłam na siebie więcej obowiązków w domu, zwłaszcza po tym, jak poszłam na urlop macierzyński z naszym drugim dzieckiem, stał się mniej wspierający i bardziej krytyczny.
Renat był przyzwyczajony do komfortu, jaki mu zapewniałam, od domowych posiłków po czyste ubrania. Jednak wraz ze wzrostem wymagań naszego drugiego dziecka w naszej rodzinie, trudno mi było utrzymać ten sam poziom domowej perfekcji.
Narzekania Renata narastały z każdym dniem. Denerwowały go najmniejsze niedogodności – od bochenka chleba zapomnianego na stole po nieposprzątane otoczenie, które postrzegał jako moje wady, ponieważ jego zdaniem “po prostu siedziałam w domu przez cały dzień”.
Ciągła krytyka ciążyła na mnie, sprawiając, że wychodzenie z domu było stresujące, ponieważ zajmowałam się naszym niespokojnym synem, a Renat zawsze mnie popędzał, ignorując moją żonglerkę. Zagubiona w tej rutynie, zaczęłam zauważać współczujące lub osądzające spojrzenia od nieznajomych, co sprawiło, że poczułam się bardziej odizolowana i niezrozumiana.
Nawet moja własna matka zganiła mnie za to, że nie dbam o swój wygląd i ostrzegła mnie, że moje małżeńskie frustracje mogą doprowadzić do utraty Renat, sugerując, że tak czy inaczej, wina spadnie na mnie.
Zastanawiając się nad moją sytuacją, zdaję sobie sprawę, że dalsze ponoszenie całej odpowiedzialności w pojedynkę jest przytłaczającym zadaniem, ale domaganie się zmian wydaje się równie ryzykowne. Czy istnieje kompromis, w którym Renat uzna moje potrzeby i wkład bez narażania naszego związku na szwank?