Wiele lat temu zmarła moja matka, a mój ojciec, który był wtedy jeszcze dość młody, przyprowadził do naszego domu inną kobietę.
Nie winię go za to w żaden sposób. Strata żony też była dla niego ciężka. Po ukończeniu dziewiątej klasy wstąpił do technikum w stolicy i zamieszkał w internacie. Lata mijały. Skończyłem studia i znalazłem dobrą pracę. Tam poznałem Vikę.
Zaczęliśmy razem mieszkać. Wkrótce zaszła w ciążę i pomimo sprzeciwu jej rodziców oficjalnie zarejestrowaliśmy nasz związek. Podczas jednej z rutynowych kontroli dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć nie jedno dziecko, ale dwoje.
Urodziły się nasze bliźniaki, a Victoria stała się niepodobna do siebie.
Bardzo martwiłem się jej stanem, ale winiłem za to depresję poporodową. Musiałem pracować jeszcze ciężej, aby zarobić więcej pieniędzy. W końcu dwójka dzieci to spory wydatek… Kiedy dzieci miały sześć miesięcy, moja żona zostawiła nas i wróciła do swoich rodziców.
Mieszkaliśmy niedaleko siebie. Będąc tak blisko, nie chciała widzieć swoich dzieci. Moja żona złożyła pozew o rozwód, teściowa udawała, że mnie nie zauważa i odwracała wzrok, gdy się spotykaliśmy.
Zostałem zmuszony do zamieszkania z ojcem i macochą. Była dość łagodna i opiekuńcza w stosunku do swoich wnuków.
Pomogła mi i została z nimi przez jakiś czas. Jestem jej za to niezmiernie wdzięczny. Kiedy dzieci osiągnęły wiek przedszkolny, wróciłem do stolicy i podjąłem pracę. Niedawno spotkałem moją byłą dziewczynę przypadkiem na ulicy, kiedy wracałem z dziećmi z premiery nowej kreskówki. Vika powiedziała, że chce spróbować wszystkiego jeszcze raz.
Byłem zaskoczony. Czy ona naprawdę myśli, że coś można przywrócić? Kiedy dzieci dorosły, kiedy nauczyliśmy się żyć i radzić sobie bez niej?
“Przez te wszystkie lata ani razu do nas nie przyszła ani nie zadzwoniła.” “Nie potrzebujemy cię!” powiedziałem. Jestem pewien, że w przyszłości dzieci zrozumieją, dlaczego to zrobiłem i mi wybaczą.