Na podwórze wjechał samochód załadowany po brzegi drewnem opałowym. Zina była oszołomiona. Choć minęło czterdzieści lat, rozpoznałaby kierowcę w tysiącu. Stepan! To był Stepan! Nieco starszy, zupełnie siwy, ale oczy te same – niebiesko-niebieskie, jak chabry na polu pszenicy.
A jeśli pomyślał, że tęskniła za nim przez te wszystkie lata i żałowała swojej decyzji? Zina weszła więc do domu, wyjęła chusteczkę z pieniędzmi, a przed wyjściem podeszła do lustra.
Miała wiele zmarszczek i przerzedzone włosy. Życie przygięło ją do ziemi, ale Stepan od razu ją rozpoznał. Przytulił ją nawet i otarł łzę: – A więc to tutaj ukrywałaś się przede mną przez te wszystkie lata – powiedział z nieskrywaną urazą w głosie – A ja szukałem twoich przyjaciół i znajomych niemal w całej Unii, pytając, dokąd się udałaś. Nikt nie wiedział. “Daj mi filiżankę herbaty, Zina, pozwól mi przynajmniej na ciebie spojrzeć!” Zina wcale nie była zadowolona z jego prośby.
“Najpierw zalej filiżankę wrzątkiem – powiedział gość, siadając przy stole. “I proszę, czarną, ale nie za mocną, żeby było widać łyżeczkę.” “Panie, minęło czterdzieści lat, a on się nie zmienił!” “Zina, wlej herbatę do czajniczka i podejdź do stołu, będziesz miała siedem minut na rozmowę”. “Widzę – wskazał na portret rodziny Ziny – że masz męża, dzieci i chyba wnuki? A ja szukałem cię sam, porównując każdą kobietę do ciebie…
Stawiasz cukier na stole, piję bez niego, ale z nim będzie lepiej. Więc żadna z nich nie była nawet blisko ciebie! Dlaczego więc uciekłaś, Zina? Dlaczego nawet się nie pożegnałaś, niczego nie wyjaśniłaś? Roztrzaskała filiżanki na stole, nalała wrzątku do imbryka i nie odstawiła go, tylko rzuciła na stół: – I dlatego uciekłam z twojego domu, Stiepczenko, żeby herbata była bursztynowa albo w innym kolorze, który znasz tylko ty. Że kołnierzyk i mankiety koszuli powinny być idealnie białe i wykrochmalone, chociaż pracowałeś jako traktorzysta. Próbowałeś kiedyś sam wybielić koszulę traktorzysty?
A ja miałam iść obok ciebie tylko prawą stroną, bo taka była etykieta. Bo codziennie musiałam myć wszystkie okna w domu, bo tylko wtedy czujesz, że dom jest czysty, a świat uśmiechnięty. Bo nawet teraz nie tkniesz tej herbaty, bo kolor już nie ten! Nie smakowały ci moje zupy i barszcz. I nie mogłem nawet powiedzieć słowa na końcu, bo stawiałem akcenty w złym miejscu i “nie wypada używać tego zwrotu w tym kontekście”!
“Rozumiesz, Stepan?” Stepan siedział jak oblany lodowatą wodą. Potem powoli wstał. Przeliczył pieniądze, położył wszystkie banknoty rewersem do góry i wyszedł. Wsiadając do samochodu, powiedziałam: “Moja matka miała rację, kiedy ostrzegała mnie przed ślubem: “Nigdy nie zrobisz inteligentnej kobiety z tej pięknej, ale kompletnie nieokrzesanej dziewczyny. Świnie, krowa i pole – oto ona.
Nie uda ci się jej reedukować – trzasnął drzwiami taksówki i odjechał.Zina powoli weszła do domu, umyła kubki, ukroiła kawałek domowego, jeszcze ciepłego chleba i posmarowała go miodem. Nalała świeżego mleka do swojego ulubionego kubka ze złotym słonecznikiem i usiadła przy stole. Mleko pozostawiło zabawne “spienione” wąsy nad jej wargą źrenicy. Czuła to wszystko, ale niczego nie poprawiała.”- W końcu – powiedziała, patrząc na rodzinne zdjęcie – nie okazałam się intelektualistką i nadal jem ryby rękami, ale jakie mam szczęśliwe życie!” i wzięła pyszny kęs miodu.