Czterdzieści dwa dni po śmierci teściowej w mieszkaniu Swietłany pojawiła się sąsiadka z pierwszego piętra. Kobieta ta była znana w budynku jako osoba, z którą trudno się rozmawia.
Swietłana wiedziała, że dziesięć lat temu między nią a jej zmarłą teściową przebiegł kot i od tamtej pory nie rozmawiały. Ale dzisiaj jej sąsiadka była wyjątkowo uprzejma, nawet się uśmiechała, chociaż było jej ciężko.
“Witaj, Svetik”, zaśpiewała jak słowik od progu. “Mogę wejść?” “Oczywiście, wejdź”, przytaknęła Svetlana. Świętowaliśmy czterdzieści dni, wspominając moją teściową.
Byłam taka zajęta, taka zajęta – powiedziała sąsiadka, chociaż Switłana doskonale wiedziała, że ta kobieta już dawno przeszła na emeryturę, nic nie robiła, mieszkała sama i nawet jej własne dzieci jej nie odwiedzały. Odepchnęła je swoimi wiecznymi wyrzutami.
– Inaczej bym przyszła. – Sąsiadka przerwała, zastanawiając się, jak przejść do sedna. – Czy chciałaś mnie o coś zapytać?
– Swietłana jej pomogła. – Zgadza się, zapytać ciebie – ucieszyła się sąsiadka. – Dawno temu rozmawiałyśmy na ten sam temat z twoją teściową, niech spoczywa w pokoju, a ona znowu zamilkła, bo jej język nie mógł powiedzieć tego, co naprawdę chciała powiedzieć. Ale moja sąsiadka wciąż znajdowała w sobie siłę… Miała już wtedy osiemdziesiąt lat.
Zapytałam ją: “Powiedz mi, droga Mario Pietrowno, jak udało ci się dożyć tak sędziwego wieku i nigdy nie poddać się słabości?” “Dlaczego nigdy?” – zdziwiła się Switłana. “Była chora…” “Wiemy, jak była chora” – niezadowolenie sąsiadki z tego, że jej przerwano, było tak silne. Kichnęła, temperatura trochę wzrosła i tyle. Wiem to na pewno.
Mieszkam na parterze.” – Aha… – Swietłana przytaknęła spokojnie, nie chcąc podtrzymywać rozmowy na ten temat.”
– No to… – sąsiadka jakby wzmocniła się na duchu.” – zapytałam wprost, jakby żartując – może masz jakiś specjalny przepis? Zdradź mi ten przepis.” – Ciekawe… – uśmiechnęła się Swietłana – Jest zainteresowana… – nuciła sąsiadka – Oczywiście, tu będzie ciekawie. Każdy chce żyć długo. “Czy wiesz, co powiedziała mi twoja teściowa?” – Nie mam pojęcia. “Wiesz wszystko, dziewczyno, wiesz wszystko…” – sąsiadka spojrzała na Swietłanę niemiło: “Jak mnie nie będzie, to poproś moją Switłanę, ona ci pokaże ten przepis. Mam go zapisanego. Nie zamierzam ci teraz nic mówić. Oszczędziła swój przepis sąsiadce, więc musiała dać go mnie. “Chwileczkę!” – zdziwiła się Swietłana. “Czy ona właśnie tak o mnie powiedziała? Że jestem ci coś winna?” “Tak po prostu” – przytaknęła ponuro sąsiadka. “Więc nie bądź przebiegła, Swietłana. Ja też chcę dożyć stu lat. Daj mi przepis. “Przykro mi, ale nie wiem, co ci podać.” Swietłana nie wiedziała, czy jej sąsiadka żartuje, czy nie.
Jeśli teściowa to powiedziała, to znaczy, że ma to gdzieś zapisane. Dlatego dożyła dziewięćdziesięciu ośmiu lat. Czekam na przepis – powiedziała surowo sąsiadka i spojrzała na Swietłanę w taki sposób, że zrobiło jej się niedobrze. I nic mi o tobie nie powiedziała. – No, popatrz – sąsiadka rozłożyła ręce na boki – popatrz, popatrz. Może w jej papierach są jakieś notatki o tym, co jadła lub piła. Pomyśl o tym, wyglądała młodziej ode mnie w wieku dziewięćdziesięciu lat, a ja mam tylko siedemdziesiąt pięć. “Wyglądasz dobrze” – powiedziała Swietłana z poczuciem winy.
“Jak na swój wiek.” “Nieźle?!” – warknęła sąsiadka. “Nie mogę spać w nocy, a moje ciśnienie krwi gwałtownie rośnie.” A ona nazywa mnie “dobrą”. No dalej, powiedziałem, poszukaj tego sekretnego przepisu. Przecież ci kazała. “Posłuchaj – Sveta nie wytrzymała i również podniosła głos – Nie sądzisz, że moja teściowa powiedziała to dla żartu? Z tego, co pamiętam, nigdy nie jadła ani nie piła niczego specjalnego i nigdy nie prosiła nas o nic specjalnego.
Była po prostu miła dla wszystkich, to wszystko. Dlatego żyła tak długo, jak żyła.” – Och, ty bezwstydnico!” – Sąsiadka zaczerwieniła się ze złości. Szybko, poszukaj, co masz mi dać!” – Słuchaj… – Swietłana też zaczęła krzyczeć – Co ty tu robisz? Przyszliście do cudzego domu i buszujecie po licencjach? Wynoście się stąd… – Swietłana zrobiła krok do przodu – Nic wam nie dam.
A jak dalej będziecie chuliganić, to wezwę odpowiednich ludzi.” – Aha, to ty jesteś… – zdziwiła się sąsiadka – Ja też mogę zadzwonić… – kobieta potrząsnęła palcem przed nosem Swietłany. – “Ja też potrafię… Bóg cię za to ukarze… Zapamięta naszą rozmowę… Odejdź, dziecko…” Switłana już się jej nie bała. “Źle, że przeklinasz… Masz nadciśnienie, bezsenność…
Odejdź…” Sąsiadka w końcu wyszła. Svitlana nie mogła dojść do siebie przez pół godziny. Kiedy się uspokoiła, wyjęła album ze zdjęciami i zaczęła przeglądać fotografie ukochanej teściowej. Dopiero teraz zauważyła, że prawie wszystkie zdjęcia na odwrocie były podpisane ręką Marii Pietrowny. Na wszystkich zdjęciach było napisane to samo zdanie: “Wasza miłość, moje dzieci, zapewnia mi bezpieczeństwo. Jesteście moimi ziemskimi aniołami…”