Pod koniec maja moja córka Lilia powiedziała mi, że wraz z dziećmi jedzie odwiedzić swojego męża Pavlo, który od dłuższego czasu mieszka i pracuje za granicą. Mieli kredyt samochodowy, który należało jak najszybciej spłacić.
Kiedy moja córka mieszkała w swoim rodzinnym kraju, pomagałem jej jak tylko mogłem.
Często zabierałem dzieci do siebie, aby miała trochę czasu dla siebie. Kiedy moja córka powiedziała mi, że odchodzi, poparłam jej decyzję, ponieważ rodzina musiała mieszkać razem, a dzieci już tęskniły za ojcem. -“Mamo, mam do ciebie tylko jedną prośbę.
Czy mogłabyś przychodzić do naszego domu, karmić królika i podlewać moje kwiaty? Żaden kłopot. Jedź spokojnie i niczym się nie przejmuj. Odprowadziłem rodzinę i następnego ranka poszedłem do ich domu. Ale kiedy przekroczyłem próg, moje serce prawie stanęło. Bałagan, który otworzył się przed moimi oczami, wymykał się wszelkim opisom.
Wszystkie rzeczy leżały na podłodze, w łazience wszędzie były ślady stóp, nawet na ścianach. “Muszę posprzątać to miejsce”, pomyślałem i następnego dnia wróciłem z mopem, szmatami i środkami czyszczącymi.
Zrobiłam to w kilka dni! Podlałam kwiaty, nakarmiłam królika i wróciłam do domu. Dzieci wróciły za 3 tygodnie, spotkałam się z nimi na lotnisku i razem pojechaliśmy do domu.
Po drodze byłem podekscytowany, widząc, jak moja córka będzie szczęśliwa, widząc porządek w domu. Ale gdy tylko dotarliśmy do ich domu, moja córka odwróciła się i zaczęła na mnie krzyczeć: -“Mamo, co ty zrobiłaś! Poprosiłam cię tylko o podlanie kwiatów! Mój zięć dotrzymywał kroku swojej córce. Zaczął mówić, że nie czują się tu już komfortowo.
Wrócili, jakby byli w czyimś mieszkaniu. Nie mogłem już tego znieść. Odwróciłam się i wyszłam, trzaskając drzwiami. Szłam ulicą i nie mogłam powstrzymać łez. Są tacy niewdzięczni. Nie będę się z nimi więcej kontaktować, dopóki wszyscy nie przyjdą do mnie i nie przeproszą za to, co powiedzieli.