Po ukończeniu szkoły nasz syn Myroslav wyjechał do Kijowa na uniwersytet i tam został. On, jego żona Zina i ich syn mieszkają w małym miasteczku niedaleko stolicy, podczas gdy ja i mój mąż mieszkamy w wiosce w innym regionie.
Oczywiście nie widujemy się z rodziną syna zbyt często. Odwiedziliśmy ich z okazji narodzin naszego wnuka, a drugi raz, kiedy moja synowa pomogła mi zobaczyć kilku specjalistów ze stolicy i to wszystko. Generalnie nie jesteśmy z mężem fanami miejskiego zgiełku, nie przywykliśmy do tego wszystkiego, lepiej nam na wsi.
Dzieci przyjeżdżają do nas dosłownie dwa razy w roku, zazwyczaj na jakieś rodzinne wakacje. Tak żyjemy. W zeszłym tygodniu moja szwagierka Zina skończyła 35 lat i zaprosili nas na uroczystość z wyprzedzeniem.
Mój mąż i ja zdecydowaliśmy się pójść, wymieniliśmy pieniądze na dolary w centrum dzielnicy, ponieważ Miroslav powiedział, że lepiej dawać koperty. Świętowaliśmy w restauracji, było tam 20 osób, prawie wszyscy, z wyjątkiem swatów, byliśmy obcy. Prezenty były wręczane w jakiś dziwny sposób: na osobnym stole było pudełko na “koperty”, a ci, którzy dawali prezenty inne niż pieniądze, wkładali je tam. Ale to nie to zrujnowało święta mojemu mężowi i mnie, ale fakt, że nie mieliśmy nic do jedzenia w domu mojej synowej w rocznicę.
Wiesz, jesteśmy prostymi ludźmi, jesteśmy przyzwyczajeni do normalnego jedzenia, a na przyjęciu nie było ziemniaków ani normalnych sałatek. Zamiast tego mieli sushi, jakieś sałatki z wodorostów i owoców morza, rukolę itp., kebaby z małży i inne bzdury. Nie podali nawet ciasta na słodko, wszyscy pili kawę z jakimiś sernikami, a my zamówiliśmy herbatę.
Drinki to były jakieś fragolino i koktajle, żadnego normalnego wina, żadnego białego wina. Krótko mówiąc, wszystko jasne.
Tak więc pod koniec imprezy, gdy młodzi ludzie tańczyli, a starsi wyszli zaczerpnąć świeżego powietrza, z czystym sumieniem po cichu wyciągnąłem naszą kopertę z 200 dolarami z pudełka z prezentami. Nie wiem, czy Zina to zauważyła. Ale nie obchodzi mnie to, nie przyjechaliśmy tu po to, żeby głodować. I z takim trudem zaoszczędziliśmy te pieniądze, a musimy naprawić stodołę, a ciągnik jest zepsuty, będziemy musieli kupić nowy na wiosnę… Krótko mówiąc, żaden grosz nie jest zbyteczny, więc niech tak będzie. Jakie święta, taki prezent od nas, tak myślę.